Vala T. Foltyn

i

Autor: Archiwum prywatne

Transpłciowa kandydatka na prezydenta Krakowa ocenia Grodzką i Biedronia [WYWIAD]

2018-09-28 16:56

Jest kobietą zaklętą w ciele mężczyzny, artystką, społeczniczką i… czarownicą. Jej kandydatura na prezydenta miasta Krakowa odbiła się szerokim echem w całej Polsce. Transgenderowa (płynna płciowo) Vala T. Foltyn wzbudziła zainteresowanie, zadziwienie, ale też hejt. Komitet zarejestrowała i wydawało się, że stanie w szranki z pozostałymi kandydatami w wyścigu o prezydencki fotel. Trzeba przyznać, to mogłaby być ciekawa rywalizacja! Ale finalnie nie udało jej się spełnić wszystkich formalnych wymogów. Ze ścieżki politycznej nie chce jednak zrezygnować. Teraz marzy jej się podbicie Parlamentu Europejskiego! A nam opowiada o sobie, Polsce, Małgorzacie Wassermann i… Annie Grodzkiej.

Super Express: Pani kandydatura w wyborach samorządowych wywołała silną reakcję. Ale czy to była kandydatura mająca na celu prowokację, czy to całe zamieszanie jest na poważnie?

Vala T. Foltyn: Moja decyzja o kandydowaniu na prezydenta Krakowa, była decyzją przemyślaną i w pełni świadomą. Odbiła się szerokim echem nie tylko w środowisku prawicowym i konserwatywnym: PiS-u, ONR-u itd., ale też w środowisku lewicowym, czy też w środowisku osób związanych z kulturą i sztuką współczesną oraz w środowiskach LGBTQ ( skrót od angielskich słów: Lesbians, Gays, Bisexuals, Transgenders, Queers). Cieszę się z tak silnej reakcji. Nie wywodzę się bezpośrednio ze środowiska LGBTQ. W związku z brakiem przestrzeni dla osób LGBTQ w Krakowie stworzyłam swoje własne miejsce i społeczność - Lamella, które w pewnym momencie stanęło w opozycji do mainstreamu gejowskiego i jednocześnie było na tyle otwarte, że wiele osób heteroseksualnych znalazło w nim dla siebie miejsce. Bo mnie nie interesuje etykieta seksualności. W obliczu miłości jesteśmy równi.

Super Express: To kogo właściwie chce pani reprezentować w świecie polityki?
Vala T. Foltyn: Jestem niezależna - podkreślam to - ja nie reprezentuję żadnej partii politycznej. Reprezentuję siebie i osoby, które mnie wsparły. Wiem, że w polskim kontekście jestem bardzo awangardowa i w związku z tym często niezrozumiana. Z tego wynika czasem też konflikt a, a czasem nawet nienawiść. Dlaczego? Jeśli osoba queerowa (genderowo płynna), czyli tak jak ja jest w męskim ciele, ale czuje się kobietą, to jest to nowość w naszym kraju. Niewiele osób ma siłę i odwagę o tym mówić publicznie. A więc kiedy taka osoba próbuje osiągnąć wyższe stanowisko, mające coś wspólnego z władzą, to pojawia opór z drugiej strony. Ten opór ma swoje źródło w lęku i strachu, gdyż moja kandydatura kwestionuje normy społeczne, a jednocześnie otwarcie mówię o korupcji, nienawiści i potrzebie zmiany (…) Przyzwyczajenie do mojej dawnej tożsamości - cichej i taniej drag queen, która była kiedyś tożsamością dla innych osób do zaakceptowania, musi się zmienić. Ja wywróciłam to do góry nogami! Przestałam się bać! Po prostu się wyzwoliłam!

Super Express: O jakim wyzwoleniu mowa?
Vala T. Foltyn: Impulsem była utrata domu. Nie tylko jako miejsca zamieszkania, ale i tworzenia sztuki, bezpiecznego miejsca dla mojego środowiska i awangardy krakowskiej. Konflikt z krakowskim deweloperem był dla mnie wierzchołkiem góry lodowej - straciłam wszystko. A jednocześnie kierował mną rozsądek - szłam zgodnie z prawem - zgłosiłam sprawę do prokuratury, Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Warszawie, Miejskiego Konserwatora Zabytków w Krakowie oraz złożyłam prośbę w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym o zbadanie sprawy związanej ze zniszczeniem zabytku.

Super Express: Czyli to w momencie kryzysowym nastąpiło to wyzwolenie…
Vala T. Foltyn: Stwierdziłam, że nie mam nic do stracenia. Nie mam rodziny i dzieci, jestem singielką! Teraz mogę być wszędzie, ponieważ mam ten przywilej, że jestem wolnym człowiekiem na własne życzenie! Teraz mam azyl na Bornholmie. Ludzie mnie tu kochają i wspierają. Obecnie utrzymuję się ze sprzedaży ręcznie robionej oryginalnej krakowskiej biżuterii. Dlaczego biżuteria? Bo ją może nosić każdy niezależnie od płci, wieku, czy koloru skóry. Moda zmienia świat!
Super Express: A w jaki sposób pani chce zmienić świat?

Vala T. Foltyn: Mimo że może na zdjęciach dla niektórych osób wyglądam jak tania drag queen, mam do powiedzenia dużo i jestem przygotowana merytorycznie. Mam za sobą długi staż pracy w różnych organizacjach pozarządowych. Inwestowałam całe życie, aby mieć dobrą edukację. Nie miałam bogatych rodziców, wiele osiągnęłam przez ciężka pracę - często fizyczną. Bardzo zależy mi również na poprawie sytuacji osób transgenderowych.

Super Express: Podobno nieobca jest pani… magia. To tak zwany fake news, czy faktycznie jest coś na rzeczy?
Vala T. Foltyn: Jestem czarownicą i tego nie ukrywam. Kocham magię i poezję. A współczesna czarownica to według mnie wyzwolona feministka. Współczesne czarownice myślą i czują. Magia to oddanie miejsca uczuciom i intuicji. Czarownice nie pozwalają sobie na mówienie nam co mamy robić i jak wyglądać. Współczesna czarownica jest piękną i wyzwoloną kobietą! A jak mam problemy, rzucam uroki i zaklęcia (śmiech). Niektórych to odstrasza.

Super Express: Czy na swoich przeciwników politycznych też będzie je pani rzucała?
Vala T. Foltyn: Nie sądzę, żeby zaszła taka potrzeba (…) Powinniśmy dążyć do rewolucji czułości. Czułości wobec natury i tkanki miasta i nas samych, bliskich, sąsiadów, nawet jeśli mają inne poglądy polityczne, czy spojrzenie na życie. Nie krzywdźmy siebie nawzajem.

Super Express: A co pani uważa o obecnych kandydatach na prezydenta Krakowa?
Vala T. Foltyn: Chciałabym poznać ich osobiście, usiąść, porozmawiać. Obiło mi się o uszy, że np. pani Małgorzata Wassermann miała problem z dojazdem komunikacją miejską. Cóż, jeśli człowiek nie korzysta na co dzień z publicznego transportu, to pewnie ciężko mu się przestawić i znać sztuczki jak i gdzie skrócić sobie drogę. Ja z kolei przemieszczam się głównie na rowerze, bowiem tak jest najbardziej ekologicznie i najszybciej. Pani Małgorzata Wassermann ma całkiem niezły wizerunek. W jej słowa jeszcze się dokładnie nie wsłuchałam. Pan Jacek Majchrowski? Myślę, że swoje już zrobił i może warto, aby zadbał o swoje zdrowie. Panią Darię Gosek znam ze studiów i darzę ją sympatią ze względu na czasy studenckie.

Super Express: To komu teraz będzie pani kibicować?
Vala T. Foltyn: Oficjalnie chciałabym przekazać głosy swoich wyborców właśnie Darii Gosek z Partii Razem. A mam sporo osób, które chciały mnie wspierać.


Super Express: Nie szkoda jednak pani tej kandydatury?

Vala T. Foltyn: Oferuję coś nowego, a jednocześnie znanego wszystkim. Ja w jakimś stopniu te wybory wygrałam: miałam oficjalny komitet, poparcie, sławę i reprezentuję część głosów feministycznej nowej myśli polskiej. Poparły mnie też zwykłe osoby, zwykli mieszkańcy, z którymi rozmawiałam. Nie jeżdżę na białym koniu ani mercedesem, ja chodzę na szpilkach. I z tej perspektywy spoglądam na świat.


Super Express: A jak ocenia Pani dotychczasowe działania polityków ze środowiska LGBTQ? Chodzi mi oczywiście o Roberta Biedronia i Annę Grodzką.

Vala T. Foltyn: Anna Grodzka zrobiła ogromny skok! Prawdziwy zamach na polską politykę i za to jej bardzo dziękuję. Dzięki jej obecności w polityce i publicznym dyskursie, a także trudnej drodze, która sama przeszła aż do samej Warszawy! Przetarła szlaki, co wiele kosztuje, co podkreślam nie tylko zdrowia, ale poświęcenia osobistego życia i często też majątku. Dzięki Ani, ja mogę teraz zaistnieć. Anna bardzo mnie wspiera i dzieli się swoim doświadczeniem ze mną. Poza tym reklama rajstop podbiła moje serce! Jeśli chodzi o Roberta Biedronia? Nie znam go osobiście, nie mieliśmy okazji się poznać. Wiem, że teraz mocno działa i czasem mam wrażenie, że mamy jakieś wspólne wartości. Czy jest to tylko wrażenie, a może złudzenie? Przekonamy się z biegiem czasu. Ogólnie rzecz biorąc - widzialność i głos osób LGTBQ są bardzo ważne w Polsce! Przez wiele pokoleń byliśmy uciszani, dyskryminowani, a bywały również okresy w historii Polski, że byliśmy prześladowani, albo byliśmy kolorowymi papugami, na które spoglądało się z litością. Pora to zmienić! Dzisiaj kiedy obserwuję polską scenę polityczną - zastanawia mnie tęczowy PR lewicujących partii politycznych. Czy jest to tylko chwyt marketingowy? Zobaczymy wkrótce. Ja nie obnoszę się z tęczą w swojej kampanii, bo ja mam ją w sercu i świeci ona nad całym Wawelem.