- To straszne w jakim tempie rosną ceny w sklepach. Wolała bym, żeby nie było trzynastej emerytury, a ktoś w zamian zapanował i przystopował te podwyżki. Idę do sklepu i zastanawiam się, co zdrożało od wczoraj. Na przykład masło zdrożało o pięćdziesiąt procent. Wędliny i mięso również poszły bardzo w górę. Wzrost cen szczególnie artykułów żywnościowych trafia w nasze biedne emeryckie kieszenie. Żyje się coraz gorzej, bo więcej wydajemy na utrzymanie - uskarża się Irena Brzost (74 l.) emerytka z Siedlec.
Drożyzna coraz mocniej daje się nam we znaki. Przez ubiegłoroczne susze, plony były wyjątkowo słabe i miernej jakości. Płacimy za to teraz w sklepach i na bazarach. Rekordowo drogie są jabłka, ziemniaki, czy pomidory. W górę wystrzeliły też ceny mięsa, szczególnie wieprzowiny, co spowodowane jest Afrykańskim Pomorem Świń. To pociąga za sobą kolejne podwyżki. - Kiedy mamy wzrost cen wieprzowiny, to w naturalny sposób mamy ograniczenie jej spożycia. Ludzie przerzucają się na inne rodzaje mięs, więc ich ceny też rosną, bo rośnie popyt. To się nazywa mechanizm rynkowy: rośnie popyt, rośnie cena – tłumaczył na łamach „Super Expressu” ekonomista Marek Zuber.
ZOBACZ TEŻ: Tragedia dla emerytów! Z emerytury zostaje 8 złotych!
Nie dziwi zatem, że na pytanie „Jak oceniasz w ostatnim czasie ceny żywności w sklepach?” miażdżąca większość ankietowanych wskazała odpowiedź „żywność podrożała”. O to, jak mocno odczuwane są podwyżki zapytaliśmy osoby powyżej 60. roku życia. 29 proc. odpowiedziało, że odczuwa je bardzo silnie, 54 proc. raczej silnie, zaledwie 1 proc. wskazało odpowiedź „bardzo mało”.
Badanie zrealizowane przez Instytut Badań Pollster w dniach 22-23 stycznia 2020 roku na próbie 1091 dorosłych Polaków.