Tomasz Walczak: Zmiany na Ukrainie po zmianach w Rosji?

2014-02-21 3:00

Od wtorku Kijów jest miejscem największego dramatu Ukrainy w jej najnowszej historii. Pożar wzniecony przez władze, które postanowiły w zbrodniczy sposób rozprawić się ze społecznym niezadowoleniem, próbuje ugasić Zachód. Do Kijowa wysłano mediatorów w postaci ministrów spraw zagranicznych Polski, Niemiec i Francji.

Mają przemówić Janukowyczowi do rozsądku. Problem polega jednak na tym, że rozmawiają z człowiekiem, który sam podpisał na siebie polityczny wyrok śmierci. I jak każdy rasowy satrapa, który ma tego świadomość, nie zamierza poddać się bez walki. Jeśli sam idzie na dno, ma zamiar pociągnąć za sobą niewdzięczny naród, który wypowiedział mu posłuszeństwo.

Zobacz: Ciała zabitych na ulicach Kijowa! UWAGA - SZOKUJĄCE ZDJĘCIA i WIDEO z Ukrainy

Dramat Ukraińców nie sprowadza się niestety tylko do samego Janukowycza i agonii, która towarzyszy jego odejściu. Stał się on jedynie wytworem systemu, który przy wydatnej pomocy Rosji zbudowano na długo przed tym, zanim doszedł on do władzy i dzięki Moskwie ma szansę przetrwać jeszcze długo po nim.

Nawet jeśli na ulicach Kijowa przestaną ginąć ludzie, nie zmieni to zasadniczo ogólnej sytuacji Ukrainy, w której nadal główną rolę będą odgrywać wpływy Kremla. Aby je osłabić, niestety nie wystarczy ofiara, którą składają dziś zwykli Ukraińcy. Potrzebna jest długofalowa i zaczepna wobec Rosji polityka Zachodu, który, jeśli poważnie myśli o przyciągnięciu naszego wschodniego sąsiada w swoją sferę wpływów, musi się na nią zdecydować.

Patrz: Tak Berkut zabija ludzi! STRASZNE WIDEO z Kijowa

Niestety, trudno oczekiwać aż takiego zaangażowania Zachodu i tak konfrontacyjnej polityki wobec Moskwy. Jakkolwiek trudno to przyznać, wydaje się, że jedyną realną szansą dla aspiracji Ukraińców będzie znacząca erozja systemu politycznego w Rosji. Podobna do tej, która w latach 90. za rządów Jelcyna pozwoliła takim krajom jak Polska, Litwa, Łotwa i Estonia wyrwać się z rosyjskiej strefy wpływów i zwrócić się ku Zachodowi.

Na razie pozostaje pesymizm co do możliwości zmian na Ukrainie. Ten pesymizm nie powinien jednak sprawić, że pozostawimy Ukraińców samych w ich słusznej walce o wolność i niezależność, które prędzej czy później staną się także ich udziałem.