Tomasz Walczak: Zadymiarzy karać, ale nie niszczyć

2014-05-23 0:34

Na pewno pamiętają państwo taki obrazek: płonący wóz transmisyjny TVN na warszawskim Placu Na Rozdrożu 11 listopada 2011 roku. To był najbardziej nośny przekaz z burd wywołanych wtedy przez narodowców, którzy wzięli udział w Marszu Niepodległości. Sprawcy zostali złapani, sąd wydał wyrok, apelacja go podtrzymała. Tylko czy sąd aby nie przesadził?

Oczywiście, nie mam najmniejszej wątpliwości, że dwóch 21-latków, którzy za podpaleniem stali powinno zostać surowo ukaranych. Każdy kto rozpoczyna regularną bitwę na ulicach miast, stwarzając zagrożenie dla życia i zdrowia postronnych osób, a także kwestionując porządek publiczny powinien poczuć na własnej skórze, że zrobił błąd, a państwo nie będzie się biernie temu przyglądać.

W końcu ileż razy przyszło nam przez ostatnie lata załamywać ręce nad pobłażliwością sądów, którzy siupy różnej maści grandziarzy uznawali za niską szkodliwość społeczną. Weźmy choćby kiboli demolujących stadiony i ulice miast - kończyło się na karze w zawieszeniu. Chłopcy dalej brykali i każde kolejne ich wyjście na ulice rodziło pytanie, co tym razem rozniosą w pył.

Cóż, tym razem sąd się postarał. Ponad dwa lata więzienia dla każdego i obowiązek naprawienia szkody - bagatela 750 tys. zł od duszy. Mam jednak niejasne wrażenie, że w tym pędzie do wymierzania sprawiedliwości orzekający w sprawie nieco przeszarżowali. Kara więzienia, owszem, adekwatna, ale już finansowa odpowiedzialność w takiej wysokości? Przecież to jakaś granda! Żaden z tych chłystków nie widział takich pieniędzy na oczy. Ba! pewnie nigdy ich nie zobaczy. Obciążanie ich taką karą to w zasadzie wyrok dożywocia. Przez resztę życia nic nie będą robić, tylko zarabiać na jej spłatę. Owszem, grzywnę można wplepić, a nawet powinno się to robić, ale niech będzie to kwota adekwatna do możliwości skazańca. Niech będzie dotkliwa, ale niech nie będzie to wyniszczające finansowe chomąto po kres dziejów. Kara ma bowiem dawać szansę na resocjalizację, powrót na łono społeczeństwa (jakkolwiek idealistycznie to brzmi w wypadku polskiego systemu penitencjarnego), a nie na trwałe wypychać poza jego nawias. Tym bardziej, że nie dopuścili się przestępstwa, które miałoby skazywać ich na społeczne potępienie i wyłączenie ze wspólnoty.

Muszę nieśmiało wyznać, że choć widząc zadymy, których dopuszczają się co roku narodowcy do spółki z kibolami i jak robią to w imię jakiejś wypaczonej formy patriotyzmu, na trochę wyłącza się we mnie liberał, demokrata i legalista. Powyższy wyrok sądu sprawia jednak, że wyjątkowo jestem po stronie skazanych. Nie dlatego, że uważam, iż są niewinni, ale dlatego, że kara jest wyjątkowo nieludzka.