Tomasz Walczak: Widmowa polityka społeczna PiS

2019-05-13 5:25

W dobiegającej nieubłaganie do końca kampanii wyborczej przed wyborami do PE, PiS wielokrotnie podkreślał swoje osiągnięcia socjalne i zapowiadał wprowadzenie kolejnych rozwiązań, które mają uczynić życie Polaków jeszcze bardziej znośnym.

Tomasz Walczak

i

Autor: Piotr Grzybowski Tomasz Walczak

Problem z polityką społeczną partii Jarosława Kaczyńskiego polega jednak na tym, że zafiksowana jest ona jedynie na transferach pieniężnych: 500+, Dobry Start, Mama 4+, 13. emerytura. Zapomina przy tym, że równie ważne jak one jest coś, co jest może dużo mniej spektakularne, ale kluczowe z punktu widzenia społeczeństwa: dobrej jakości usługach publicznych. Co z tego, że dostaniemy trochę pieniędzy w ramach programów socjalnych, skoro nasze dzieci nie dostaną się do publicznego żłobka, w szkołach uczyć ich będą sfrustrowani nauczyciele, a nasze pociechy – i my sami – utkniemy w niekończących się kolejkach w naszej dramatycznie niedofinansowanej, a więc niewydolnej służbie zdrowia?

Na te problemy przez cztery lata PiS nie znalazł żadnej odpowiedzi, a nawet niespecjalnie jej szukał, uważając, że jeśli da ludziom pieniądze – za co potępić ich nie można – będzie rozgrzeszony z zaniedbań w innych obszarach polityki społecznej, co jest absolutnie niewybaczalne. Żadne, nawet najhojniejsze transfery pieniężne nie zastąpią porządnej polityki państwa w takich obszarach jak służba zdrowia czy edukacja.

PiS albo tego nie rozumie, albo rozumie i cynicznie wykorzystuje zasoby państwa, aby zdobyć spokój społeczny. Efektem tego jest coś, co Łukasz Pawłowski z „Kultury Liberalnej” nazwał drugą falą prywatyzacji: „rząd zamiast poprawiać jakość usług publicznych, decyduje się na indywidualne transfery pieniężne, a obywatele, zniecierpliwieni pogarszającą się jakością systemów publicznych, kupują potrzebne im usługi na rynku prywatnym”. Skąd my to znamy?

Kiedyś PiS oburzał się choćby na prywatyzację służby zdrowia, ale jego kulawa polityka społeczna z jej zaniedbaniami w obszarze usług publicznych de facto subsydiuje sektor prywatny i wzmacnia jego rolę w systemie opieki zdrowotnej – proces, który obserwujemy już od lat. Szukając szybkiej pomocy, nie będziemy czekać kilka lat na wizytę w NFZ, ale pójdziemy do prywatnej kliniki. Choć i tam coraz trudniej o wizytę bez kolejek, bo masowy napływ pacjentów sprawił, że w wielu firmach opieka medyczna zaczyna przypominać tę z NFZ.

Oceniając politykę społeczną PiS, trzeba więc pamiętać, że jej miarą jest to, czy panuje w niej równowaga między transferami pieniężnymi a jakością usług publicznych. Tej równowagi po prostu nie ma, więc i zachwyty nad socjalnymi propozycjami rządzącej partii powinny być umiarkowane.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki