Tomasz Walczak

i

Autor: Artur Hojny

Tomasz Walczak: Upadek obyczajów na Planecie Małp

2015-08-10 4:00

Bogdan Pęk miał pecha. I to podwójnego. Po pierwsze, senator PiS dał się uwiecznić w chwili słabości, kiedy nieprzytomny leżał na korytarzu hotelu sejmowego. Nawet władzom jego formacji skojarzyło się to jednoznacznie i już zapowiedziały, że w najbliższych wyborach z list PiS nie wystartuje. Po drugie, biedak miał słabe plecy - zarówno polityczne, jak i towarzyskie - i nikt nie pisnął słowa w jego obronie. Nikt nie mówił, jak bardzo nieetyczne jest publikowanie takich zdjęć, jak to niszczy się szlachetnego człowieka z dorobkiem, jak niezasłużenie stał się ofiarą medialnej nagonki. Słowem - pech chciał, że nie jest takim choćby Krzysztofem Piesiewiczem.

Na pewno Państwo pamiętają skandal z jego udziałem, który upublicznił "Super Express". Pokazaliśmy, jak szacowny adwokat, scenarzysta i w tamtym czasie senator w chwilach wolnych od moralnych uniesień nurza się w hedonizmie, przebierając się w sukienki, i wciąga biały proszek. Musiało minąć trochę czasu, zanim jego środowisko polityczne (PO) się od niego zdystansowało. Co do jego kolegów - ci chyba do dziś nie mogą wybaczyć "Super Expressowi", że zdecydowaliśmy się pokazać opinii publicznej nagranie z panem Piesiewiczem. A że koledzy mają sporo do powiedzenia w debacie publicznej, głośno gardłowali na temat upadku obyczajów w naszym kraju. I nie o obyczaje senatora chodziło, ale obyczaje medialne. Zamiast rozliczać Piesiewicza, zrobiono z dziennikarzy "Super Expressu" czarnego luda. Cóż znaczy solidarność klasowa!

Rzecz nie w tym, że jakoś mi szkoda senatora Pęka. Podobnie jak moi redakcyjni koledzy uważam, że politykom można mniej i nasza praca polega m.in. na tym, żeby ich gorszące zachowania upubliczniać i piętnować. Chodzi o to, że mamy w naszym kraju podwójne standardy, i to najgorszego sortu, bo wynikające z ordynarnego kolesiostwa. A to dopiero urąga dobrym obyczajom!

Jeszcze wyraźniej widać to w zestawieniu ze świeżym skandalem w Wielkiej Brytanii. "The Sun" opublikował nagranie, na którym członek Izby Lordów wciągał kokainę w towarzystwie prostytutek. W zasadzie powtórka ze sprawy Piesiewicza. Zasadnicza różnica jest taka, że lord Sewel nie nosił sukienki, ale biustonosz (co przy jego tuszy da się nawet usprawiedliwić), i nikt na Wyspach nie oburzał się na "The Sun". Nawet koledzy arystokraci. Dla bohatera nagrania nie było litości i jego natychmiastowa rezygnacja z dożywotniej posady w Izbie Lordów była naturalną konsekwencją tej historii. Z tego też względu nie ulegam pokusie, żeby PiS wystawiać laurkę za jego reakcję na skandal z senatorem Pękiem. Partia nie zrobiła bowiem nic nadzwyczajnego. To była, cytując klasyka, oczywista oczywistość.

Zobacz: Tadeusz Płużański: Duda - problem dla Rosji i Niemiec?