Oczywiście te słowa zostały wykorzystane, aby pokazać skalę degeneracji polskiego wymiaru sprawiedliwości. Zbigniew Ziobro, który kolekcjonuje różne patologiczne zachowania i wypowiedzi grona sędziowskiego, żeby mieć propagandowe narzędzia do przepchnięcia swoich szkodliwych zmian w wymiarze sprawiedliwości, tylko zaciera ręce. Ale wypowiedź pani Gersdorf nie tyle pokazuje skalę degeneracji tej grupy społecznej, co w ogóle poziom oderwania ludzi bogatych i wpływowych od codziennych problemów mniej majętnych Polaków.
Jak wiadomo, byt określa świadomość. I jeśli ktoś zarabia wielokrotność średniej krajowej, patrzy na świat inaczej, niż ten, u którego na koncie ląduje ułamek tej kwoty. Zajadając się frykasami z ekskluzywnych delikatesów i jeżdżąc luksusowymi samochodami, łatwo nie dostrzec, że niektórzy za równowartość obiadu w dobrej restauracji muszą przeżyć kilka dni. Ktoś, kto leczy się w najlepszych prywatnych klinikach, ma problem ze zrozumieniem, jak marną mamy służbę zdrowia. Komuś, kto posyła swoje dzieci do prywatnych szkół i nawet nie wie, że są takie dzieci, które mogą przyjść do szkoły głodne, z łatwością przez gardło przechodzą słowa pełne pogardy dla beneficjentów programu 500+ i oskarżanie ich o to, że dali się kupić PiS za tę marną jałmużnę. Jeśli ktoś ogląda świat z perspektywy partyjnej limuzyny, ma prywatnych ochroniarzy i najbardziej lubi towarzystwo domowego zwierzaka, może się, oczywiście, chełpić dobrodziejstwem rzeczonego 500+, ale nigdy nie zrozumie, że sam ten program nie rozwiązuje złożonych problemów społecznych.
Jeśli nasze elity niezależnie od wykonywanego zawodu i partyjnych szyldów mają trudności ze zrozumieniem, jak wygląda życie zwykłych Polaków, z jakimi problemami muszą się oni borykać - bo ich wzrok sięga nie dalej niż na czubek ich nosa - to trudno, żeby wiedzieli, jak te problemy rozwiązać.
Zobacz: Rafał Trzaskowski w WIĘC JAK: W polityce rzadko wybiera się kogoś, kogo się uwielbia [WIDEO]