Tomasz Walczak: Socjal jak narkotyk. PiS potrafi bez niego?

2019-06-19 5:45

Mnożą się zapowiedzi kolejnych prominentnych polityków PiS tego, że czasy transferów socjalnych się kończą. Daliśmy, co mogliśmy, ale kolejnych projektów już nie będzie. Mówił tak Jarosław Gowin, mówi tak Jacek Sasin. Ale czy PiS potrafi prowadzić politykę bez „socjalu”?

Tomasz Walczak

i

Autor: Piotr Grzybowski Tomasz Walczak

Składanie obietnic kolejnych świadczeń pieniężnych jest dla rządzących jak odruch Pawłowa – po prostu nie umieją inaczej. Przestawienie wajchy z partii prospołecznej na partię probiznesową miało nastąpić już wtedy, gdy Mateusz Morawiecki przejmował fotel premiera po Beacie Szydło. Wprowadzano kolejne konstytucje biznesu, ułatwienia dla przedsiębiorców, ale w chwilach zwątpienia, kiedy PiS grunt palił się pod nogami, narracja o najbardziej prospołecznej partii wracała. A umówmy się, że rządy Morawieckiego przez długi czas to było kroczenie od kryzysu do kryzysu, więc kiedy trzeba było szukać rezerw poparcia, pojawiały się nowe obietnice.

W końcu przyszła kampania do PE i nagle worek z transferami się rozwiązał jak nigdy dotąd. Wysypały się z niego kolejne piątki Kaczyńskiego i obietnice wsparcia dla osób niepełnosprawnych, które miały utwardzić zyski wśród elektoratu socjalnego, głosującego na PiS nie z ideologicznego przekonania, ale czysto warunkowo.

Dla dobrego wujka Kaczyńskiego i jego pomocników transfery stały się jak polityczny narkotyk. Niczym heroiniści niby chcą rozstać się z uzależnieniem, ale wiedzą, czym grozi zespół abstynencyjny. Cierpienia, które by sobie tym zaserwowali, są tak duże i przychodzą tak szybko, że jak na mój gust, długo w postanowieniu nie wytrwają i w razie jakichkolwiek problemów znów sięgną po sprawdzony socjalny haj. A ponieważ w Polsce, mimo zaklęć rządzących, wciąż wielu grupom społecznym żyje się źle, zawsze znajdzie się ktoś, kogo można by obdarzyć łaską „ludzkich panów”.

PiS nie potrafi inaczej – zyski z inwestycji w usługi publiczne, które są w stanie ciągłej zapaści, są zbyt odsunięte w czasie, by próbować je naprawić. Jak to u narkomana, liczy się w końcu szybki odlot, a nie mozolne budowanie świata, w którym polityczne dragi nie będą do niczego potrzebne.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki