Tomasz Walczak

i

Autor: Artur Hojny

Tomasz Walczak: Sikorski na honorowym zesłaniu

2014-09-24 18:04

Jak było do przewidzenia, Radosław Sikorski został wybrany przez marszałkiem Sejmu. Koledzy z Platformy mówią o awansie byłego już szefa MSZ, ale dla samego Sikorskiego objęcie stanowiska drugiej osoby w państwie to żaden awans. To w pewnym sensie degradacja.

Umówmy się, że konstytucja nadaje marszałkowi Sejmu ogromne znaczenie i kompetencje. W hierarchii władzy jest teoretycznie nawet wyżej niż premier. To bardzo prestiżowe stanowisko, ale w normalnych warunkach politycznych nie przynoszące wielkiego splendoru. Nie daje bowiem wielkiej bezpośredniej władzy i wpływu na najważniejsze decyzje w państwie. Marszałek nie kreuje polityki państwa, ale głównie dba o dobre imię Sejmu i, jeśli już chce odegrać jakąś polityczną rolę, może co najwyżej wcisnąć do tzw. zamrażarki projekty ustaw ważne np. dla opozycji.

Dla lwa salonowego, jakim jest Sikorski, dla człowieka, który lubi świecić jak diament na arenie międzynarodowej, obcować z możnymi tego świata i współuczestniczyć w podejmowaniu najważniejszych decyzji w polityce międzynarodowej, zamknięcie w dusznym gmachu Sejmu będzie jak więzienie, a współosadzonymi zostaną niezdyscyplinowani posłanki i posłowie. Zamiast rozmów o przyszłości świata, będzie musiał się zmagać z naszą parlamentarną prozą życia z jej niekończącymi się poselskimi pyskówkami i miałką polityką partyjną.

Codziennością Sikorskiego stanie się pilnowanie czasu wystąpień parlamentarzystów, zarządzenie przerw w obradach i głosowań, a największą atrakcją będzie wyłączanie mikrofonu tym, którzy na mównicy sejmowej dadzą się ponieść swojemu wątpliwemu talentowi oratorskiemu. Nie da się tego wszystkiego oglądać w telewizji, a co dopiero na żywo trzymać posiedzenia Sejmu w ryzach. Przeprowadzka z warszawskiej alei Szucha na Wiejską musi być dla Radosława Sikorskiego bolesna. Pewnie niejeden poseł PO dałby się za funkcję marszałka Sejmu pokroić, ale dla byłego szefa polskiej dyplomacji będzie to bardziej honorowe zesłanie niż jakikolwiek awans. Wyobrażam więc sobie, że legendarne ego Radosława Sikorskiego musi w tych dniach straszliwie cierpieć.