Tomasz Walczak

i

Autor: Piotr Piwowarski

Tomasz Walczak: Ruscy u bram

2012-06-01 4:00

Starożytni odmawiali prawa do bycia człowiekiem tym, którzy nie wyssali ich kultury z mlekiem matki, bo dla nich byli barbarzyńcami - obcą tkanką na zdrowym ciele ludzkości, nadającą się lepiej na niewolników niż równych im samym.

Ignorancja starożytnych wiązała się z lękiem przed najazdem dzikich hord, które w razie udanej ofensywy łatwo mogły obrócić w perzynę ich cywilizację. Również my dorobiliśmy się swoich barbarzyńców.

Od XVI w. panował u nas lęk przed nieokrzesanymi Rusinami. Swoje nowoczesne oblicze znalazł on choćby w Sienkiewiczowskim "Ogniem i mieczem", a potem w kulturze Polski międzywojennej, ukazując nieczystych etnicznie wschodnich Słowian, w których nie było nic z nobliwości Europejczyka, a więcej z prymitywizmu Azjaty.

W żyłach Rosjan płynęła w końcu tatarska, mongolska czy nawet turecka jucha, a nie szlachetna krew Jafeta - syna Noego, od którego, według tradycji, mieli pochodzić Słowianie. Rosjanin miał twarz groźnego Czyngis-chana. Twarz nieskażoną intelektem czy wręcz świadczącą o niedorozwoju umysłowym.

Ten stereotypowy obraz dalej siedzi w nas gdzieś głęboko. Śledząc bowiem przekaz mediów i słuchając rozmów rodaków, odnoszę wrażenie, że 12 czerwca, w dniu kolejnej odsłony świętej wojny polsko-rosyjskiej, znów czeka nas desant dzikusów ze Wschodu.

Coraz więcej pojawia się obaw, czy nieokrzesani Rosjanie nie zakłócą nam naszego święta. Czy nie zbrukają polskich ulic chuligańskimi ekscesami. Czy nie będą chcieli zniszczyć wszystkiego, co tak nam drogie. Już sam zapowiadany przemarsz kibiców sbornej ulicami Warszawy jawi się jako samospełniająca się apokaliptyczna przepowiednia.

Oto dzicy znów u bram. Gwałtem i obelgami wezmą stolicę. Zemszczą się za oskarżenia o zamach smoleński. Pobiją "miesięczników" pod Pałacem Prezydenckim, a ze Stadionu Narodowego kamień nie zostanie na kamieniu. Lęk przed barbarzyńcą jest wiecznie żywy.

Myślę sobie, że jednak więcej w tym naszej ignorancji wobec Rosjan niż realnego zagrożenia. Ignorancji wynikającej z niewiedzy. Dla nas w Moskwie dalej rządzi bolszewik, a stopa Polaków nadal zbyt rzadko staje na bruku pl. Czerwonego.

Nadal zbyt mało mamy kontaktów ze zwykłymi Rosjanami, a zbyt często patrzymy na nich przez pryzmat ich przywódców. Gdyby było inaczej, wiedzielibyśmy, że Rosjanin dzikusem podszyty nie jest. Że to normalny człowiek, który przyjedzie do nas nie po to, aby szukać prowokacji i zadymy, ale żeby kibicować własnej drużynie.

Nawet jeśli zdarzą się pojedyncze ekscesy, pamiętajmy, że mamy niepowtarzalną szansę na bliższe spotkanie. Może za dużo w tym optymizmu, ale pesymizmu wokół EURO już wystarczy.

Tomasz Walczak

redaktor działu Opinie "Super Expressu"