O niczym nie mówiło się tak dużo po exposé Ewy Kopacz, jak o uścisku dłoni Kaczyńskiego i Tuska. Na dwóch samców alfa polskiej polityki miał podobno wpłynąć kojąco zawarty w wystąpieniu pani premier apel o zdjęcie z Polski "klątwy wzajemnej nienawiści". Szał pacyfistycznych uniesień nie trwał jednak długo i końca wojny polsko-polskiej ani widu, ani słychu. Zresztą jej zakończenie ani PO, ani PiS nie byłoby na rękę. Obie partie musiałyby bowiem przezwyciężyć swoją intelektualną gnuśność, by znaleźć nowy motor napędowy naszej polityki. Łatwiej jednak budować poparcie na precyzyjnie wskazanym wrogu i nienawiści do niego. Łatwiej też prowadzić swoją politykę, opierając się na silnych emocjach niż na merytorycznych argumentach. W końcu przerzucanie się inwektywami jest dużo prostsze niż rozmowa o gospodarce czy polityce społecznej. Każdy polityk potrafi nazwać kogoś zdrajcą, oszołomem czy moralnym zerem, ale już nie każdy potrafi wytłumaczyć społeczeństwu, czemu umowy o pracę są lepsze niż śmieciówki bądź na odwrót.
Zobacz: Ewa Kopacz w Kropce nad i. Najważniejsze jest dla mnie dobro Polski!
Ręka do góry, kto widział ostatnio naprawdę sensownie i merytorycznie dyskutujących o czymś polityków PO i PiS? Bo ja nie widziałem. Odnoszę zresztą wrażenie, że po tylu latach nieustającej karczemnej awantury mało kto z naszej klasy politycznej ma jeszcze pojęcie o trudnej sztuce konstruktywnej dyskusji. Mało kto miałby też w niej jakieś sensowne argumenty do przedstawienia. Aby je wytoczyć, trzeba mieć jakieś poglądy. Żeby mieć poglądy, trzeba stale się dokształcać. Patrząc na zdecydowaną większość czołowych działaczy dwóch największych partii, mam niejasne przeczucie, że żaden z nich nie przeczytał w ostatnich latach żadnej książki i nie dowiedział się o współczesnym świecie niczego nowego. Dlatego show PO-PiS-owej wojny musi trwać. Przykrywa bowiem nie tylko bezsens wielkiego sporu politycznego toczącego się między dwiema prawicowymi partiami, które wbrew pozorom nie oferują aż tak odmiennych od siebie wizji Polski. Przykrywa też nieuctwo i miernotę naszych polityków. Kiedy więc Tusk i Kaczyński ściskają sobie dłoń, wcale nie zakopują toporów wojennych - gratulują sobie, że przez tyle lat ten wojenny kit udaje im się Polakom wciskać.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail