Tomasz Walczak: Przedsiębiorcy - hipokryci doskonali

2014-04-25 18:59

Kto jest największym naciągaczem w Polsce? Jeśli wierzyć Jermiemu Mordasewiczowi z Konfederacji Lewiatan, reprezentującej interesy przedsiębiorców, to będą to matki wyłudzające dzięki luce prawnej grube tysiące złotych na urlopach macierzyńskich.

Chodzi oczywiście o lukę, która pozwala kobietom w ciąży zakładać firmę nawet miesiąc przed porodem, odprowadzić jedną - największą możliwą składkę do ZUS - by potem otrzymywać z tytułu urlopu macierzyńskiego pokaźne świadczenie. Jeremi Mordasewicz w wypowiedzi dla "Gazety Wyborczej" widzi to tak: "To forma cwaniactwa. Te osoby naciągają nie państwo, ale innych obywateli. ZUS w ubiegłym roku wydał na renty i emerytury 190 mld zł, a ze składek zebrał 110 mld zł. Ponad 80 mld zł dziury musieli pokryć inni ubezpieczeni. Ale my, Polacy, lubimy usprawiedliwiać naciągaczy. A jak chodzi o matki, to już bezwarunkowo. Tłumaczymy sobie, że przecież trudno im znaleźć pracę, nie mają z czego żyć, a państwo i tak w małym stopniu im pomaga. Coś więc im się od tego państwa należy. Tylko że nikt nie pyta, czy to uczciwe wobec innych podatników".

Muszę coś jednak panu Mordasewiczowi przypomnieć - środowisko, które reprezentuje to nie są najbardziej krystaliczni moralnie przedstawiciele naszego społeczeństwa. To chyba ostatnia grupa społeczna, którą en masse można by uznać za państwowców. Ba! Jeśli miałbym wskazać, kto jest większym naciągaczem - ciężarne kobiety czy przedsiębiorcy - postawiłby w ciemno na tych drugich. Wykorzystują oni bowiem nie jedną, ale setki luk prawnych (czasami mam wrażenie, że celowo zostawionych przez legislatorów), by uchylać się od płacenia należnych podatków lub płacić ich jak najmniej. To nie ciężarne kobiety wyprowadzają się do rajów podatkowych, by uniknąć polskiego fiskusa, ale właśnie przedsiębiorcy. Państwo polskie na tym procederze traci znacznie więcej niż z wypłat świadczeń za urlopy rodzicielskie. Gdyby nie te podatkowe machinacje, w budżecie byłoby wystarczająco dużo pieniędzy, by państwo mogło pozwolić sobie na politykę rodzinną z prawdziwego zdarzenia. Rodzice nie musieliby kombinować, a pan Mordasiewicz nie musiałby się na to oburzać.

Jest coś jeszcze. Dziura budżetowa ZUS, o której wspomniał pan Mordasewicz - te zatrważające 80 mld zł - to nie efekt cwaniactwa matek. Swój udział w niej mają przedsiębiorcy, którzy ochoczo korzystają z możliwości zatrudniania na umowy śmieciowe (pracuje dziś na nich nawet 1 mln Polaków), od których albo nie płaci się składek w ogóle, albo jak się trochę postarać, płaci się absolutne grosze. Na takich umowach nie ma szans pójść na urlop macierzyński, więc kobiety w ciąży, co zrozumiałe, próbują zabezpieczyć swój byt, wykorzystując choćby tak bulwersującą pana Mordasewicza lukę prawną. Proponowałbym więc zobaczyć najpierw belkę w swoim oku, a dopiero potem źdźbło w oczach innych.