Miało być inaczej. Miało być aksamitne przejęcie władzy po Beacie Szydło, przemeblowanie w rządzie, odsunięcie kłopotliwych ministrów i nowe otwarcie. Okres burzy i naporu dwóch pierwszych lat rządów miał zamienić się w małą stabilizację i skupienie się na pozytywnych aspektach rządów, utrwalanie zdobyczy socjalnych i przekonywanie wyborców, że tylko PiS może je obronić przed społecznym darwinizmem liberałów. Cytując złotoustego premiera Rosji, Wiktora Czernomyrdina: chcieliśmy jak najlepiej, a wyszło jak zawsze.
PiS tradycyjnie musiał się bronić przed kolejnymi falami krytyki po wielu nieprzemyślanych krokach. Nowe otwarcie zamieniło się w zarządzanie kryzysowe i na swoje barki musiał to wziąć Mateusz Morawiecki, któremu przyszło świecić oczami za – najczęściej nieswoje – grzechy. Grzechy wynikające także z brutalnej walki frakcyjnej wewnątrz PiS. Kosmiczny awans Morawieckiego nie wszystkim koteriom w partii był w smak i nie raz można było odnieść wrażenie, że wiele nie najmądrzejszych – delikatnie mówiąc – posunięć PiS wyglądało na zwykłą dywersję obliczoną na podkopania pozycji premiera.
Morawiecki znalazł się więc w krzyżowym ogniu – z jednej strony opinia publiczna, z drugiej wewnątrzpartyjni adwersarze. Nieustanna krytyka i obrona pozycji szybko nadwątliły poczucie nowości, którą niósł ze sobą jako technokrata i światowiec. Co więcej, sam premier często pogłębiał swoje problemy. Mierzyć się bowiem musiał także z oczekiwaniami własnego elektoratu, który nie rozumiał, czemu Beata Szydło została zdymisjonowana i dlaczego „pachnącą niedzielnym rosołem i kościelną kruchtą”, swojską Beatę zastąpił finansista Morawiecki. By uwiarygodnić się w oczach elektoratu PiS, nie unikał radykalizmu poglądów, który razem z Szydło, Szyszko, Macierewiczem i Waszczykowskim miały odejść w niepamięć. Sprowadzało to na niego jeszcze większe gromy. Można było odnieść wrażenie, że premier nie ma czasu na rządzenie, bo wszędzie jest pożar do ugaszenia. Zła wiadomość dla premiera jest taka, że 2019 r. wcale nie zapowiada się dla niego spokojniej.