Tomasz Walczak: Prawica rzecznikiem rozpasania seksualnego dzieci

2014-09-11 21:19

Do Sejmu trafił obywatelski projekt ustawy przewidującej kary - nawet do dwóch lat więzienia - za prowadzenie edukacji seksualnej wśród osób poniżej 15 roku życia. Problem jednak nie w samej inicjatywie obywatelskiej, ale w tym, że są w parlamencie politycy, którzy są gotowi to poprzeć.

W Polsce wystarczy zebrać 250 tys. podpisów, by pod obrady Sejmu trafił obywatelski projekt dotyczący dowolnej kwestii, która obywateli boli. To, oczywiście, bardzo dobre rozwiązanie, które daje poczucie, że mamy w Polsce na coś realny wpływ. Obywatelskie projekty - tak jak i te prezentowane przez polityków - mogą być mądre lub głupie. A pomysł wprowadzenia kar za edukację seksualną jest nie tylko głupi, ale i groźny.

Obsesja obyczajowa prawicy w naszym kraju sprowadza się głównie do spraw związanych z technikami seksualnymi, a męskie i żeńskie organy płciowe często przesłaniają rzeczywistość. Stąd zapewne przeświadczenie, że edukacja seksualna dzieci sprowadza się do nauczania pozycji seksualnych, pomagających osiągnąć pełnię rozkoszy, czerpania przyjemności z masturbacji, nauki obsługi wibratorów czy zakładania prezerwatyw (o innych sposobach antykoncepcji chyba po prawej stronie nie słyszano). Tymczasem, co trzeba nieustannie przypominać, edukacja seksualna na wczesnych etapach edukacji wcale się do tych kwestii nie sprowadza. Jej zadaniem jest wyrobienie w dzieciach poczucia autonomii własnego ciała i asertywności; uświadomienie, które zachowania innych osób (w tym dorosłych) są dopuszczalne, a które należy traktować jako przekroczenie granic intymności. Chodzi też o to, żeby uświadomić - już starszym dzieciom - że seks to nie trywialna zabawa, ale poważna sprawa, którą trzeba traktować odpowiedzialnie.

Tymczasem, inicjatorzy ustawy i popierający ją politycy PiS, Solidarnej Polski i PSL, uważają, że to wszystko prowadzi do zbytniej seksualizacji dzieci, czyli, mówiąc po ludzku, pobudzania ich libido do działania. Zdaniem prawicy, jak dziecko zacznie uczęszczać na lekcje edukacji seksualnej, od razy zacznie uprawiać seks. Takie stawianie sprawy to zupełne niezrozumienie współczesnego świata, w którym dzieci zewsząd atakowane są przez seks - czy to w reklamach czy w muzyce popularnej, do której sięgają dzieci. Zewsząd docierają do nich bodźce w postaci roznegliżowanych kobiet i mężczyzn, a komunikat bijący w tych przekazów sprowadza się do tego, że seks to niewinna igraszka i uprawianie go jest po prostu "cool". Co więcej, pozbawione jakichkolwiek innych wzorców dzieci sięgają do pornografii, z której uczą się, że seks to brutalna, pozbawiona jakichkolwiek uczuć czynność fizjologiczna. Dominuje w niej mężczyzna, a kobieta jest jedynie przedmiotem, z którym władczy samiec może zrobić wszystko. Z badań seksuologów wynika, że dzięki internetowi już 7-8-latki obcują z pornografią, traktując ją jako wzór swoich relacji z innymi. Co bardziej jednak niebezpieczne, już w tym wieku się od niej uzależniają.

Efekt tego taki, że już małe dziewczynki uważają, że molestowanie ich przez kolegów to normalna sprawa, a chłopcy - alarmują seksuolodzy - którzy są jeszcze niedojrzali fizycznie, sięgają po środki farmakologiczne wzmagające erekcję. To, oczywiście, można uznać za margines, ale z taki patologiami trzeba walczyć. Najlepiej edukując dzieci i tłumacząc im że tego typu zachowania nie są normalne - seks nie wygląda jak ordynarnych pornosach, nie wszystkie dziewczynki mają biusty w rozmiarze F, te same dziewczynki nie chodzą ubrane równie wyzywająco jak ich idolki z kanałów muzycznych, a chłopcy nie mają wzwodu na zawołanie.

I to jest właśnie cel edukacji seksualnej, z którą tak dzielnie walczy nasza prawica. Pozbawiając dzieci takiej wiedzy to prawica, a nie wszelkiej maści lewacy, prowadzą najmłodszych do seksualizacji, nie dając im szans na uodpornienie się na pokusy współczesnej kultury. W ten sposób to ludzie prawicy stają się odpowiedzialni za niechciane ciąże, przedwczesną inicjację seksualną i patologiczne zachowania późniejszych dorosłych. Mam nadzieję, że są z siebie dumni.