Tomasz Walczak: Poznaj geja

Niektórzy ten sukces posła Twojego Ruchu przyjęli z dużym zdziwieniem. No bo jak to? Gej prezydentem prowincjonalnego miasta? Pewnie w Warszawie nikogo by to nie zdziwiło. W końcu stolica słynie ze swojego liberalizmu i otwartości na inność, ale Słupsk? Szczerze mówiąc, nie przeniknąłem duszy słupszczan, którzy Roberta Biedronia wybrali. Nie wiem, co nimi kierowało. Zwykła rozpoznawalność parlamentarzysty, czy może jego przygotowanie merytoryczne. Może były też inne motywacje. Podejrzewam jednak, że homoseksualność pana posła miała tu najmniejsze znaczenie.

Robert Biedroń jest bowiem – jakby to nie zabrzmiało – gejem oswojonym. Od lat pojawia się w mediach czy to jako działacz Kampanii Przeciw Homofobii, czy jako poseł na Sejm. A skoro bywa w telewizji czy na łamach prasy nie jest jakimś sprzecznym z prawem bożym dziwolągiem, jak na gejów patrzą środowiska konserwatywne. Jest, podobnie jak inni medialni politycy, celebrytą, a celebryta to taka nieznajoma osoba, która wydaje się nam wyjątkowo bliska.

Poza tym trudno odmówić Robertowi Biedroniowi uroku osobistego i kindersztuby. Nawet w ostrych starciach polemicznych w przeciwieństwie do wielu swoich adwersarzy politycznych potrafi zachować spokój i nie zapala się bez potrzeby. Jednym słowem równy, normalny gość, który od reszty tzw. normalnego społeczeństwa różni jedynie orientacja seksualna. Orientacja, która jednak już nikogo nie szokuje, bo w końcu coming outu nie zrobił dziś czy wczoraj i zdążyliśmy się z nią jako społeczeństwo oswoić. Oswoili się z nią zapewne ci mieszkańcy Słupska, którzy w niedzielnych wyborach oddali na niego swój głos. Ten sam mechanizm działa wobec innych osób homoseksualnych. Polaku, poznaj więc geja. Nie gryzie.