Tomasz Walczak: POPiS sięgnął ścieku

2019-08-30 9:11

W kampanii wyborczej, jak w miłości, nie ma zasad. Nie ma tematu, z którego nie dałoby się zrobić bicza na przeciwników. Nie ma w końcu bzdury, której walczący o poparcie społeczne politycy nie są w stanie powiedzieć. Stan na koniec sierpnia: bitwa o szambo.

Tomasz Walczak

i

Autor: Piotr Grzybowski Tomasz Walczak

Awaria oczyszczalni ścieków w Warszawie i spuszczenie w związku z nią do Wisły ton nieczystości z problemu epidemiologicznego i ekologicznego przerodziło się w absurdalną nawalankę o odpowiedzialność. Z jednej strony bagatelizowanie sprawy przez PO – bo w Warszawie rządzi Rafał Trzaskowski. Z drugiej snute przez PiS apokaliptyczne wizje drugiego Czarnobyla (porównanie niezawodnego Marka Suskiego). Z jednej strony przypominanie, że za warszawskiej epoki Lecha Kaczyńskiego szambo płynęło do królowej polskich rzek szerokim strumieniem. Z drugiej mobilizacja wojska i obrony terytorialnej przez rząd do likwidacji skutków awarii!

Nie jestem specjalistą od nieczystości i hydrologii. Rozumiem, że nie jest tak, że sprawy nie ma, jak twierdzi PO. Rozumiem też, że sprawa jest poważna, ale nie na tyle, żeby za chwilę uruchamiać art. 5 traktatu północnoatlantyckiego (do tego dzielnie zmierza rządowa propaganda). Dawno już dotarliśmy do momentu, kiedy polska polityka to kloaczna zabawa dla koneserów. Nie wiem, dokąd prowadzi nas postępujące zidiocenie POPiS-u, ale skoro nasza scena polityczna sięgnęła ścieku, to niżej upaść już nie można. Choć ileż już razy zdawało się nam, że głupiej być już nie może! I zawsze przychodził ktoś, kto poprzeczkę ustawiał jeszcze niżej. Do wyborów jeszcze półtora miesiąca. Mam obawy, że dzisiejszy rynsztok to nie ostatnie słowo POPiS-u.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki