Tomasz Walczak

i

Autor: Artur Hojny

Tomasz Walczak: PiS w roli użytecznych idiotów Państwa Islamskiego

2015-11-15 13:35

Nie trzeba było długo czekać, by piątkowe zamachy w Paryżu stały się pożywką dla polskiej polityki. Bryluje w tym PiS, który zwęszył szansę, by wykorzystać paryską tragedię do skapitalizowania nastrojów antyimigranckich. W jego prostej wizji świata, uchodźcy, mający trafić do Polski stworzą ekspozyturę Państwa Islamskiego, która zacznie zabijać Polaków. Prostą odpowiedzią na zagrożenie terrorystyczne ma być zatrzymanie napływu migrantów do naszego kraju. Tyle, że po pierwsze, wcale nie zapewni nam to bezpieczeństwa, a po drugie, taka polityka to spełnianie snów ideologów Państwa Islamskiego.

W pierwszych reakcjach na zamachy ministrowie nowego rządu PiS zaczęli walkę z ustalonymi przez poprzedników kwotami uchodźców, którzy mieliby trafić do Polski. „Każdy musi teraz ocenić, jak wielkim błędem jest próba osiedlania dużych zbiorowości islamskich imigrantów w Polsce. To jest działanie, które nie może i nie będzie w Polsce kontynuowana” - powiedział przyszły szef MON Antoni Macierewicz. Wtórował mu Konrad Szymański, który będzie pełnił funkcję ministra ds. europejskich. „Wobec tragicznych wydarzeń w Paryżu Polska nie widzi politycznych możliwości wykonania decyzji o relokacji uchodźców” - stwierdził na portalu wpolityce.pl. Później PiS zaczął niuansować przekaz, twierdząc, że nie będziemy przyjmować migrantów, którzy mogą stwarzać zagrożenie terrorystyczne. Słowo się jednak rzekło i stanowisko rządu PiS poszło w świat.

Owszem, trzeba przyznać, że partia rządząca przytomnie zareagowała na wydarzenia i przedstawiła stanowisko, które daje jej szanse na zdobycie serc i umysłów Polaków, sceptycznych wobec uchodźców. Z punktu widzenia swoich interesów, PiS zachował się prawidłowo. Tyle, że to bardzo krótkowzroczna taktyka. I wcale nie chodzi o to, że nowy rząd przynosi nam wstyd i nas na arenie międzynarodowej kompromituje, jak mówi media PiS przeciwne. Problem jest dużo poważniejszy.

Zamachy w Paryżu, a wcześniej w Bejrucie i zestrzelenie rosyjskiego samolotu z turystami nad Półwyspem Synaj to nowy rozdział w działalności Państwa Islamskiego. Zakrojone na szeroką skalę akty terroru, przynoszące setki ofiar mają sterroryzować europejskie społeczeństwa, zmobilizować żyjących w nich swoich sympatyków i co najważniejsze spolaryzować opinię publiczną. W lutym tego roku propagandyści Państwa Islamskiego wezwali do likwidacji czegoś, co nazywają „szarą strefą”. Pod tym pojęciem kryją się obszary pokojowej koegzystencji różnych grup etnicznych i religijnych w ramach społeczeństwa Zachodu. To sól w oku radykałów z ISIS. Im marzy się świat czarno-białych podziałów, gdzie z jednej strony walczy świat Zachodu a z drugiej cywilizacja islamu. Żyjący spokojnie na Zachodzie muzułmanie w tej wizji świata się nie mieszczą.

PiS rozkręcając w kontekście zamachów w Paryżu antymigrancką i antymuzułmańską histerię dzielnie próbuje niszczyć tę „szarą strefę”. Próba obwiniania uchodźców, czy mieszkających w Europie muzułmanów za całe zło tego świata, to prosta droga do wzrostu ksenofobicznych nastrojów na naszych kontynencie. Im bardziej będą one radykalne, tym bardziej radykalni staną się żyjący w Europie muzułmanie, dla których niechęć wobec nich wyrażana przez Europejczyków, podkreślanie przez nich, że muzułmanie są obcymi, to pchnięcie wyznawców islamu w ręce radykałów i pogłębienie problemów, które z fundamentalizmem islamskimi mamy już dzisiaj.

Najwyraźniej PiS próbuje przyłożyć do tego rękę. To dziwne, że partia, która podkreśla, iż Polska powinna wreszcie prowadzić suwerenną politykę, ma szanse stać się ugrupowaniem realizującym interesy Państwa Islamskiego.