Dzieciaki już się w to nie bawią, ale to wcale nie znaczy, że ta tradycyjna zabawa podwórkowa zupełnie zaginęła. Dziś bawią się w nią politycy. Celują w tym zwłaszcza ci z PiS, którzy nieco zmodyfikowali zasady i zamiast "pomidor" krzyczą: "to wina Tuska/PO/rządu/konkretnego ministra!" (niepotrzebne skreślić).
Dowody? Proszę bardzo. Krzysztof Szczerski - PiS-owski specjalista od polityki zagranicznej - popisał się wczoraj swoim bogatym warsztatem analitycznym i bez mrugnięcia okiem komentował ostatnie wydarzenia na Ukrainie, sprowadzając wszystko do jednego: "To, co dzieje się na Ukrainie, jest porażką całej polskiej polityki wschodniej ostatnich 7 lat". Cóż za wspaniała teza! Cóż za wyczerpująca diagnoza! Cóż za przenikliwość!
Oczywiście nic to, że do tego, co Moskwa wyprawia dziś na Ukrainie, Putin szykował się przynajmniej od pomarańczowej rewolucji, czyli ostatnie 10 lat. Nic to, że to zaślepienie polityków z Paryża, Berlina czy Londynu i ich naiwna wiara, że Putina da się ucywilizować i zachęcić go do przestrzegania zachodnich standardów politycznych, rozochociły rosyjskiego przywódcę. Nic to, że przyczyny dzisiejszej wojny Kremla z Ukrainą są niezwykle złożone. Dla PiS świat nie jest skomplikowany. Jest prosty jak konstrukcja cepa i jak cep politycy tej formacji młócą swoje.
Można by się nawet pośmiać nad prostotą myśli PiS-owskich specjalistów, ale przecież ci aspirują do przejęcia rządów. Aż strach pomyśleć, że tego typu intelektualna finezja mogłaby przyświecać im przy rozwiązywaniu problemów naszego kraju. No, chyba że to o PiS myślał Stanisław Jerzy Lec, pisząc, że "do myślenia potrzebny jest mózg, nie mówiąc już o człowieku". Chciałbym wierzyć, że jednak nie.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail