Tomasz Walczak o strajku nauczycieli: Rząd jest bez winy i rzuca kamieniami

2019-04-04 5:00

Imponującą ekwilibrystykę w sprawie strajku nauczycieli uprawia rząd. Kiedy ciało pedagogiczne, zainspirowane hojnymi zapowiedziami ze słynnej „piątki Kaczyńskiego”, upomniało się o swoje, ekipa rządowa dwoi się i troi, żeby rozbroić tę tykającą bombę i odsunąć od siebie zobowiązania wobec zatrudnianych przez państwo nauczycieli.

Tomasz Walczak

i

Autor: Piotr Grzybowski Tomasz Walczak

Najpierw popłynęły z rządu stwierdzenia, że podwyżki już przecież były, a w ogóle to w budżecie nie ma pieniędzy na więcej. Budżet nie jest z gumy i żądania nie każdej grupy zawodowej da się spełnić. Nie chwyciło. Uderzono więc w złowieszcze tony opowieści o złych belfrach, którzy biorą w jasyr nasze ukochane dzieci i traktują je jak żywe tarcze w wojnie z rządem. Ale nie dość, że terroryści, to oświatowi związkowcy okazali się jeszcze w opowieści PiS sługami mrocznych sił opozycji, która nic, tylko by wkładała kij w szprychy dobrej zmiany.

Najwyraźniej rządzący nie są jednak pewni, czy robienie wyłącznie z nauczycieli czarnego luda to dobry pomysł. Oprócz nich pod ostrzał pisowskiej propagandy poszły właśnie samorządy. Wczoraj rzecznik rządu Joanna Kopcińska i wicepremier Szydło winnych niskich pensji nauczycieli szukały w lokalnych władzach, które – według obu pań – nie chcą podnieść nauczycielskich pensji. Rzecznik rządu uznała, że samorządowcy „powinni zastanowić się, czy nie podnieść wynagrodzeń”, bo przecież „biorą udział w utrzymaniu szkół, mają możliwości finansowe”. Premier Szydło uznała z kolei, że „próba odciążenia z odpowiedzialności samorządów, jeżeli chodzi o system oświaty, jest nieporozumieniem. Część wynagrodzeń, np. dodatki, są kształtowane przez samorządy”.

Owszem, samorządy dokładają się do nauczycielskich pensji, ale robią to w różnym stopniu w zależności od swoich możliwości. Jedne – te bogatsze – mogą dać więcej, inne mniej. Samorządy to jednak nie jest właściwy adres do zgłaszania pretensji. Zasadnicze wynagrodzenia nauczycieli nie są widzimisię samorządów, ale określają je rozporządzenia Ministerstwa Edukacji Narodowej. To, ile nauczyciele zarabiają, zależy przede wszystkim od rządu. To on jest odpowiedzialny za marną sytuację ekonomiczną nauczycieli. Nie oni sami, ani tym bardziej nie samorządy. Żenujące jest to, że wicepremier i rzecznika rządu próbują swoimi problemami obarczyć innych. I robią to w tak bezczelny sposób. Wstyd drogie panie! Wstyd!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki