A niczym 4-latki zareagowała część kiboli i polityków PO. Bronisław Komorowski raczył stwierdzić na przykład, że na PiS głosowały regiony, w których nie płaci się podatków, a Krystyna Janda obraziła się na wyborców, dzieląc się w mediach społecznościowych rysunkiem, na którym zadowolony polityk PiS macha banknotem przed klęczącą biedną kobietą i mówi: „Daj głos”. Wiadomo, w oczach obrażonych na wyborczą porażkę Polacy, głosujący na PiS dali się „skorumpować”, „kupić”, „bo zależy im tylko na pieniądzach” itd.
Oczywiście, były prezydent już w 2015 r. pokazał, że nie rozumie społeczeństwa, w którym żyje, a pani Wielka Aktorka niedawno ogłosiła, że „już nie czuje potrzeby wymiany myśli z tym narodem”. Trudno więc, żeby potrafili dostrzec przyczyny popularności PiS. Nie potrafią też z godnością znieść, że Polacy głosują inaczej niż oni by chcieli. W ich mniemaniu naród nie dorósł do ich wysokich oczekiwań – zamiast martwić się ponadczasowymi problemami trójpodziału władzy i upadku demokracji pod zamordystycznymi rządami PiS, wolą brać pieniądze od tych lumpów Kaczyńskiego. Jednym słowem naród nędzny, a ludzie głupi.
To już moja 5-letnia córka lepiej znosi porażki w chińczyka czy warcaby niż dorośli, wydawałoby się, ludzie, którzy uchodzą u nas za elitę, porażkę wyborczą. To fascynujące, że od czasu, kiedy PiS przejął władzę, nie brakuje po liberalnej stronie tych, którym wydaje się, że obrażając wyborców Kaczyńskiego i spółki przekonają ich, że warto zagłosować na PO i okolice, i odsunąć PiS od władzy. Pogarda nigdy nie była skutecznym narzędziem politycznym. A już na pewno nie dla środowisk, które marzą o zdobyciu władzy i duchowym przywództwie w narodzie. Nie ma więc co się dziwić, że ten naród nie czuje potrzeby wymiany myśli z takimi bieda elitami i nie chce oddawać na nie głosu. A od siebie dodam, że za każdym razem, gdy słucham „wielkich Polaków”, którzy w wyborcach PiS widzą lumpenproletariat, myślę sobie, że zasłużyli sobie na PiS.