Tomasz Walczak

i

Autor: Piotr Grzybowski Tomasz Walczak

Tomasz Walczak o listach wyborczych PiS: Wielka ucieczka do Brukseli?

2019-02-21 4:05

PiS ogłosił jedynki i dwójki swoich list na wybory do Parlamentu Europejskiego. Nie brak wśród nich głośnych nazwisk, często ważnych osób w rządzie. Naturalne są więc pytania stawiane przez wielu, czy bardziej niż listy wyborcze nie są to listy osób wyznaczonych do ewakuacji.

Parę rzeczy jest oczywistych. Choćby wysokie, często biorące miejsca na listach dla Beaty Szydło, Beaty Kempy czy Witolda Waszczykowskiego. To nagroda za aksamitną, choć upokarzającą zmianę w rządzie, a w wypadku szefowej MEN Anny Zalewskiej wyjście po angielsku z urzędu, który za chwilę stanie się epicentrum awantury politycznej, kiedy kolejne efekty jej reformy edukacji uderzą z całą mocą.

Trudniej zrozumieć, dlaczego do Parlamentu Europejskiego wybierają się Joachim Brudziński, Jarosław Sellin czy Beata Mazurek. Nazwisko pierwszego budzi w tym kontekście szczególne zdziwienie. Jego pozycja w PiS jako pierwszego po bogu, głównego partyjnego rozgrywającego i polityka wielokrotnie wskazywanego jako następcę Jarosława Kaczyńskiego słabo kwalifikuje go do wyjazdu na luksusowe, ale jednak zesłanie do Brukseli. Trudno walczyć o swoją pozycję i toczyć boje z partyjnymi frondami z samolotu latającego między Belgią a Polską.

Jedyne logiczne wyjaśnienie, które przychodzi do głowy (poza chęcią zarobienia paru milionów złotych na emeryturę – ale to przecież zbyt niskie pobudki), to chęć wzmocnienia list Prawa i Sprawiedliwości, wykręcenie dobrego wyniku dla partii i skromne zrzeczenie się mandatu. Na listach tworzonych przez PO i jej partnerów z Koalicji Europejskiej pojawi się zapewne wiele głośnych nazwisk, w tym kilku byłych premierów ze swoją marką, którzy mogą pomóc opozycji w zdobyciu sporego poparcia. Rzucenie na odcinek eurowyborów mocnych ludzi PiS (mówi się wręcz o tym, że na listach będzie też miejsce dla najlepiej ocenianej w rządzie Elżbiety Rafalskiej) może więc być atakiem oskrzydlającym w nie najłatwiejszym dla rządzącej partii starciu wyborczym. Chyba, że stoją za tym wszystkim motywy, które filozofom i nam, maluczkim, się nie śniły.