Tomasz Walczak: Nie róbmy z nauczycieli dawców organów

2018-12-18 5:00

Nauczyciele poszli w ślady policjantów i zmienili formę walki o wyższe wynagrodzenia. Już nie manifestacje, ale pójście na L4 ma być formą presji, by MEN w końcu zadbało o godną płacę dla pracowników oświaty. Skoro nie można po dobroci, trzeba sięgnąć po bardziej radykalne kroki. Dziś nauczyciele zarabiają śmieszne wobec zakresu obowiązków pieniądze. 3317 zł brutto to maksimum, na jakie mogą liczyć ludzie – i tak nie wszyscy – na których barkach spoczywa obowiązek kształcenia przyszłych pokoleń Polaków.

Tomasz Walczak

i

Autor: Piotr Grzybowski Tomasz Walczak

Tyle się mówi o innowacyjnej gospodarce, ale nie da się jej zbudować bez dobrej edukacji. Tę mogą zapewnić tylko nauczyciele, którzy mają odpowiednią motywację do pracy. Jasne, to zawód z powołania, ale powołaniem nie da wykarmić się rodziny. Co więcej, praca nauczyciela to nie tylko lekcje w szkole, ale też stałe dokształcanie się, praca w domu i trud wychowawczy, który wszyscy na nauczycieli narzucamy. Trudno, żeby nie zarabiali proporcjonalnie do trudu, który ponoszą. I trudno, żeby ta grupa zawodowa przymierała głodem, bo państwo nie potrafi znaleźć pieniędzy na ich podwyżki.

Niedawno amerykański „Time” pisał o sytuacji tamtejszych nauczycieli. Z okładek magazynu patrzyły na czytelników zmęczone twarze pedagogów i dramatyczne opisy ich sytuacji. Np. taki: „Mam wyższe wykształcenie, 16 lat doświadczenia, muszę dorabiać w dwóch dodatkowych pracach i jestem dawczynią osocza, by opłacić rachunki”. Naprawdę chcemy doprowadzić polskich nauczycieli do takiej desperacji?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki