Bo ani imigranci, ani lewicowo-liberalne miłosierdzie nie odpowiadają za islamistyczny terroryzm. Jest on dzieckiem globalizacji i poczucia świata islamu, że zachodnie wartości eksportowane razem z rozwiązaniami ekonomicznymi zagrażają muzułmańskiej tożsamości. Jeśli dodamy do tego skrajną biedę świata arabskiego, brak edukacji i upadek państw Bliskiego Wschodu mamy idealne podglebie dla wzrostu radykalizmu muzułmanów, szczególnie tych młodych, którzy ukojenie znajdują w fundamentalistycznym islamie. Daje on poczucie wspólnoty i proste odpowiedzi na najbardziej nurtujące problemy materialne Arabów. Jeśli jest ci źle, to znaczy, że Zachód za to odpowiada, a jak chcesz, żeby było ci lepiej, to z Zachodem musisz walczyć.
To poczucie pogłębiła polityka Zachodu. Ochoczo weszliśmy do Afganistanu, a potem do Iraku, ale za zwycięstwem militarnym, które doprowadziło do upadku tamtejszych reżimów, nie poszło przemyślane wsparcie dla tych krajów. Zniszczyliśmy tamtejszą państwowość, ale zabrakło chęci, żeby ją odbudować. Stworzyliśmy próżnię, w którą wszedł radykalny islam. Zachód popełnił setki błędów, jak choćby to, że w Iraku, decyzją amerykańskiego namiestnika, zlikwidowano armię Saddama Husajna i zdelegalizowano jego partię Baas. Sierotom po tych organizacjach, szczególnie po armii, która w krajach arabskich jest nie tylko wojskiem, ale instytucją społeczną, nie zaoferowano nic. Dziś ci świetnie wyszkoleni ludzie walczą po stronie Państwa Islamskiego. A przecież takich błędów było dużo więcej.
Ale i w Europie wobec mniejszości muzułmańskich popełniono fatalne w skutkach błędy. Idealnym przykładem jest tu Francja. Tam przybywających z jej kolonii muzułmanów traktowano wyłącznie jako czynnik ekonomiczny – zwykłą tanią siłę roboczą, wobec której państwo nie ma żadnych zobowiązań. Nie wzięto w ogóle pod uwagę, że ci ludzi będą żyli we Francji i będą chcieli jakoś układać sobie w niej życie. Pozamykano ich na przedmieściach wielkich miast, gdzie nie było ani pracy, a nie edukacji. Swego rodzaju francuski rasizm doprowadził do tego, że młodzi Arabowie z drugiego i trzeciego pokolenia migrantów nie mieli żadnych szans na awans społeczny. Zły adres (muzułmańskie getta) lub nie takie nazwisko sprawiało, że trudno było im o dobrą pracę. W tych ludziach, urodzonych we Francji i czujący się Francuzami, rosła frustracja z powodu spychania ich na margines społeczeństwa. Czując się odrzuconymi przez własne społeczeństwo, poczucie wartości odnajdywali często w islamskim fundamentalizmie. Nie dziwi więc, że aż ¼ młodych francuskich muzułmanów popiera cele Państwa Islamskiego i ochoczo rusza do Syrii, żeby walczyć u boku jego wyznawców.
Z terroryzmem islamskim nie wygramy, stygmatyzując muzułmanów żyjących na Bliskim Wschodzie oraz w Europie. Nie wygramy z nim, okopując się na naszym kontynencie i wystawiając na jego granicach świńskie łby, jak sugerował swego czasu jeden z prawicowych publicystów. Aby skutecznie z nim walczyć, trzeba zwalczać jego przyczyny, a nie objawy. Potrzebna jest bardziej odpowiedzialna i dalekowzroczna polityka Zachodu w krajach muzułmańskich. Europa potrzebuje też odbudowy sprawnego państwa dobrobytu, które da szanse każdemu z obywateli, także muzułmanom, na lepsze życie. Odpowiedzią na terror nie jest sekowanie „lewactwa”, ale odwoływanie się do lewicowych rozwiązań ekonomicznych, czyli inkluzywnej polityki gospodarczej, która wyrwie z islamistycznego sekciarstwa mieszkających w Europie muzułmanów. Nie jest to tak proste, jak prawicowe rozwiązania, ale na pewno skuteczniejsze.
Tomasz Walczak: To nie europejskie „lewactwo” i uchodźcy są przyczyną islamskiego fundamentalizmu
2015-11-16
3:56
Zazdroszczę prawicy. Mają gotowe odpowiedzi na wszystkie bolączki tego świata. Tak jak na islamski fundamentalizm i kroczący za nim terroryzm. Wszelkiej maści politycy i publicyści prawicowi przez weekend jak mantrę powtarzali, że winę za zamachy w Paryżu ponoszą muzułmańscy imigranci i żyrujące ich europejskie „lewactwo”. Wystarczy stworzyć twierdzę Europa i zamknąć usta „lewactwu”, a problem terroryzmu sam się rozwiąże. Szkoda, że to nie takie proste.