Wczoraj mieliśmy przykład jednego i drugiego. Komisja pod przewodnictwem Jakiego przyznała pierwsze odszkodowania lokatorom, którzy na własnej skórze przekonali się, czym jest dzika reprywatyzacja. Specjalne zadośćuczynienie otrzyma córka Jolanty Brzeskiej, której śmierć - jak wiele na to wskazuje, z rąk mafii reprywatyzacyjnej - jest symbolem bezprawia, które towarzyszyło przejmowaniu kamienic.
Bez najmniejszych wątpliwości lokatorzy na te odszkodowania zasługują. Tak samo jak na zadośćuczynienie zasługuje Magdalena Brzeska. Nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu, że to wszystko jest elementem kampanii wyborczej Patryka Jakiego, który komisję weryfikacyjną traktuje jako jedno z jej narzędzi i buduje na niej wizerunek polityka przywracającego elementarną sprawiedliwość społeczną. Dobrze by było, gdyby w imię transparentności zrezygnował z przewodniczenia jej, bo im bliżej wyborów samorządowych, tym bardziej każda decyzja komisji będzie odbierana w ten sposób. Poza tym jeśli Patryk Jaki chciałby naprawdę zbudować wizerunek polityka wypalającego żelazem patologie reprywatyzacji, powinien skupić się na czymś innym. Przypomnijmy, że jest wiceszefem resortu sprawiedliwości - tego samego, który obiecywał szybkie wyjaśnienie śmierci Jolanty Brzeskiej. W październiku 2016 r. jego pryncypał, Zbigniew Ziobro, mówił, że śledczy mają nowe dowody, świadczące o tym, że działaczka społeczna została zamordowana. Do dziś sprawa stoi jednak w miejscu i jej niepowodzenie obciąża też samego Jakiego. Czy tego chce, czy nie.
Jeszcze bardziej ciąży na nim niezałatwiona sprawa ustawy reprywatyzacyjnej. Kiedy Jaki ogłaszał jej projekt, sam go za niego chwaliłem, bo zbierał najlepsze pomysły, które od lat były zgłaszane. "Nasza ustawa to koniec dekretu Bieruta" - przekonywał w październiku. Ale widmo Bieruta dalej krąży nad Polską i nie pozwala jednym ruchem przeciąć wszystkich patologii reprywatyzacyjnych. Bez tej ustawy historie takie jak Jolanty Brzeskiej i tysięcy innych dramatów lokatorów reprywatyzowany kamienic będą się powtarzać. Wypłacanie odszkodowań to jedno. Ale prawdziwą sztuką jest zmienić prawo tak, żeby nikt nie musiał się o nie ubiegać.