Tomasz Walczak: Lech Wałęsa – demokrata, który został cenzorem

2014-05-05 18:25

Jak zapowiedział, tak zrobił. Lech Wałęsa rusza na sądową krucjatę przeciwko Sławomirowi Cenckiewiczowi i jego publikacji „Człowiek z teczki”. Od autora i wydawcy – wydawnictwa Zysk i S-ka – żąda wycofania książki z księgarń, 200 tys. zł na warszawskie hospicjum oraz przeprosin na pierwszych stronach "Wyborczej" i "Rzeczpospolitej".

Z jednej strony nie ma co się Lechowi Wałęsie dziwić – publikacja Cenckiewicza jest, delikatnie mówiąc – niezbyt panu prezydentowi przychylna. W zasadzie to jedno wielkie oskarżenie byłego przywódcy Solidarności, którego historyk przedstawia jako wiejskiego zabijakę, bumelanta, ojca nieślubnego dziecka, którym się nie interesował, agenta SB, lowelasa, który zamiast o Solidarności myślał o kolejnych podbojach erotycznych. Ogólnie lumpenproletariusza, który wyrwał się do władzy. Osobiście nie jestem fanem tej publikacji. Zbyt jest jednostronna, nie dostrzega odcieni szarości, plotki podnosi do rangi faktów historycznych, opiera się w przeważającej części na opiniach ludzi z Wałęsą skonfliktowanych, nierzadko sięga po insynuację. Autor np. nie powie wprost, że podejrzenia ojca o współpracę z hitlerowcami, wskazują, że Wałęsa był genetycznie obciążony agenturą. Takie „wicie, rozumicie”.

Nawet jeśli z wieloma tezami głoszonymi w książce się nie zgadzam, to jeszcze bardziej nie zgadzam się z chęcią cenzury poprzez zakaz jej druku. Żyjemy w demokratycznym kraju, w którym każdy ma prawo do wyrażania swoich, nawet najbardziej skrajnych, opinii na temat każdego, a już na pewno osoby publicznej. Każdy ma prawo publikować książki tendencyjne, jednostronne, a nawet głupie, jeśli tylko nie wzywa w nich do pogromów. A jeśli znajduje na nie czytelników, to znaczy wyłącznie tyle, że jest na takie publikacje zapotrzebowanie.

Prezydent Wałęsa jako człowiek, który walczył o wolność, także słowa, powinien rozumieć, że chcąc cenzurować książkę na swój temat, robi kolejny krok dla cenzury myśli i wymiany opinii, która jest fundamentem demokracji. No, ale cóż, rację mają chyba ci, którzy twierdzą, że nikt tak skutecznie nie walczy z legendą Wałęsy, jak on sam.