Tomasz Walczak

i

Autor: Artur Hojny

Tomasz Walczak: Kopacz odcina się od Tuska

2014-10-07 2:12

Jest taka dykteryjka o Nikicie Chruszczowie, że po odsunięciu go od władzy były I sekretarz napisał do swojego następcy dwa listy. Wręczając je powiedział: „Kiedy znajdziesz się w sytuacji bez wyjścia, otwórz pierwszy list i będziesz bezpieczny. Jeśli znów nie będziesz mógł sobie poradzić, otwórz drugi”.

Nie minęło wiele czasu, kiedy następca zmuszony był otworzyć pierwszy z listów. Było w nim napisane: „Zwal wszystko na mnie”. Tak zrobił i faktycznie sytuacja się uspokoiła. W ostatnich dniach można odnieść wrażenie, że i Donald Tusk napisał do Ewy Kopacz. Pani premier, której początek rządów naznaczony był serią wpadek wizerunkowych i politycznych, a ona sama spotkała się z ogromną falą krytyki, szybko sięgnęła po pierwszy list i znalazła najwidoczniej podobną radę, której udzielił Chruszczow.

Szczególnie w czasie sobotniej konwencji wyborczej Platformy dystansowała się od rządów swojego poprzednika. Opowiedziała rozrywającą serce historię o spotkaniu byłego wyborcy PO, który nie chce już na nią głosować. Pani premier podzieliła się refleksją, że to nie ten człowiek się zmienił, ale sama Platforma, która oddaliła się od ludzi i teraz trzeba to naprawić. Nie można tego odczytać inaczej niż prztyczek w nos do Donalda Tuska, który przez ostatnie lata rządził i dzielił partią i doprowadził do tego, że słowo obywatelska do Platformy przestało pasować.

To, oczywiście, dyskretne odcięcie się od poprzedniego lidera. Na frontalny atak na Tuska nie może sobie pozwolić, bo to w końcu on ją na nowe stanowisko namaścił. To on wyniósł ją do władzy. To on wcześniej zrobił ją marszałek Sejmu i ministrem zdrowia w swoim rządzie. Dlatego totalna negacja jego przywództwa byłaby gestem samobójczym.

Udawanie jednak, że wszystko z Platformą jest w porządku, byłoby równie niefrasobliwe ze względu na to, że jednak spadek poparcia dla rządzącej partii nie wziął się znikąd. Po siedmiu latach rządów, kilku aferach i mniejszych lub większych skandalach, PO w oczach wielu stała się partią kolesi, wysysających z państwa, co się tylko da. Partią niedbającą zupełnie o potrzeby wyborców. Ewa Kopacz musiała więc powiedzieć, że co złego to nie ona. Że okres błędów i wypaczeń pod przywództwem Tuska się kończy. Że idzie nowe, lepsze, a z tamtym to ja nie mam za dużo wspólnego. Oczywiście, można na tym trochę zyskać politycznych punktów i Ewie Kopacz na razie to wychodzi.

Ale na zwalaniu winy na poprzednika długo się nie pociągnie i tu jestem jeszcze winny zakończenie historii z listami Chruszczowa. Otóż, kiedy jego następca znów znalazł się pod ścianą otworzył kopertę i przeczytał: „Usiądź i napisz dwa listy”.