Oczywiście, słynni trzej muszkieterowie byli najjaskrawszymi przedstawicielami tak zwanego skrzydła konserwatywnego w Platformie. Zadali sobie zresztą wiele trudu, żeby na takich się wykreować. Jednak głosowania w kwestiach światopoglądowych pokazały, że nie wyczerpują oni zasobów tej opcji ideologicznej w rządzącej partii. Bez nich trzech prawa noga PO wcale nie będzie chroma. Tym bardziej, że mitem jest to, jakoby PO była ze swej natury liberalna i postępowa. Zawsze było to raczej myślenie życzeniowe środowisk, które chciałyby w partii Tuska widzieć awangardę rewolucji kulturowej. Mimo usilnych starań premiera, żeby te środowiska je zadowolić, nigdy się to nie udało. Więcej, robił to wręcz wbrew sobie, bo sam przyznawał, że w wielu kwestiach jest tak naprawdę tradycjonalistą.
I jakby chciał to udowodnić sobie i innym, do rządu wziął osobę równie nieprzejednaną światopoglądowo jak Gowin, choć mniej niż on krzykliwą, czyli Marka Biernackiego. Potem dokooptował jeszcze Bartłomieja Sienkiewicza, który ze swoimi poglądami bez problemów zmieściłby się w PiS, gdyby nie to, że obraca się w zupełnie innym towarzystwie. Oczywiście, trudno to społeczeństwu docenić, bo premier szczególnie się z tym wszystkim nie obnosił. Był to głównie sygnał dla platformerskich konserwatystów, że nie przy Gowinie, ale przy Tusku warto trwać, bo można na tym zyskać. Ministrowie Biernacki i Sienkiewicz już jednak wdrażają swoją wizję świata w życie, współpracując choćby w kwestii programu twardej walki z bandytyzmem stadionowym. A przecież cóż może być milszego dla konserwatysty niż bezlitosna dla bandziorów władza? Chyba tylko niespełnianie żądań "homoseksualnego lobby", "ochrona tradycyjnego modelu rodziny" czy "ochrona życia poczętego". A i w tym Platforma przecież bryluje. A więc gdzie tu zwrot w lewo? Konserwatyzm w PO trzyma się mocno i odejście Gowina nic tu nie zmieni.
Tomasz Walczak: Konserwatyzm nie odchodzi z PO razem z Gowinem
2013-09-10
22:06
Nagłe, choć przecież oczekiwane odejście Jarosława Gowina z Platformy Obywatelskiej wywołało lawinę komentarzy. Wśród nich pojawiły się m.in. twierdzenia, że oto bez Godsona, który odszedł wcześniej, Gowina, a wkrótce i Żalka, PO zupełnie odetnie się od konserwatyzmu i, jak rozumiem, zaprzeda się lewactwu. Nic bardziej mylnego.