Ale jak długo jeszcze będzie się udawało unikać rządów skrajnie prawicowych populistów? Za rok wybory we Francji, w których o zwycięstwo zawalczy Marie Le Pen. Znów wstrzymamy oddech. A może powinno być tak, jak sugeruje znany lewicowy filozof Slavoj Žižek? Że może dobrze by się stało, by wygrał Trump? Tylko dzięki temu szokowi - przekonuje Žižek - może w końcu nastąpić zmiana, o którą świat aż się prosi. Trump, Le Pen, Hofer ani nawet Brexit nie wzięli się znikąd. Prawicowy populizm karmi się bowiem frustracją ludzi wynikającą ze zmian gospodarczych, które mają miejsce od początku lat 80. Globalizacja i neoliberalna doktryna gospodarcza sprawiły, że wielu straciło życiowe szanse. Za Brexitem głosowały głównie przemysłowe regiony Wielkiej Brytanii, którą dotknęła polityka Thatcher i eksport miejsc pracy związany z globalizacją. Trump ogromne poparcie zyskał wśród mieszkańców choćby tzw. Rust Belt, Pasa Rdzy, czyli północno-wschodnich stanów, które kiedyś były przemysłowym sercem Ameryki, a od lat popadały w coraz większą nędzę w wyniku kroczącej za globalizacją deindustrializacji. Miejsce, w którym kiedyś spełniał się amerykański sen, stał się sennym koszmarem, za którego symbol może uchodzić upadek Detroit. Brak perspektyw, frustracja i rozczarowanie elitami, które nie potrafiły (albo nie chciały) odpowiedzieć na potrzeby takich ludzi i opowiadają się za zachowaniem status quo, rodzą skrajny populizm, który co prawda nie wie, jak rozwiązać ich problemy, ale wie, że erzac w postaci choćby gniewu na obcych czy fantazji na temat wstawania kraju z kolan potrafi przekonać zawiedzionych do poparcia takich polityków, jak Trump.
Zobacz także: Kijowski W STRACHU: Boję się dyktatora Kaczyńskiego
Światowi przywódcy muszą wreszcie uznać, że neoliberalna doktryna ekonomiczna zbankrutowała i rodzi więcej problemów, niż rozwiązuje. Że w jej wyniku mamy wąską grupkę wygranych i rzeszę przegranych. A ci przegrani - pełni gniewu - mogą zachwiać stabilnością kolejnych krajów, oddając władzę w ręce nieobliczalnych polityków. Ile ostrzeżeń jeszcze trzeba, żeby zrozumieć, że nadszedł czas, by zacząć zwalczać przyczyny ich popularności, a nie mierzyć się potem ze zgubnymi skutkami ich polityki?