Swoje plany PiS pokrzyżował sobie sam, zwracając się w grudniu do Komisji Weneckiej z prośbą o zaopiniowanie skandalicznych zmian w Trybunale Konstytucyjnym. Może politycy tej partii wierzyli, że ta międzynarodowa instytucja usankcjonuje ich arogancję i pozwoli pójść do przodu. Na pewno sporo było w tym naiwności. Bo to trochę tak, jakby mąż bijący żonę zwrócił się do policji, by ta dała mu na przemoc domową swoje błogosławieństwo. Wiadomo, że jedyną reakcją może być w takiej sytuacji założenie niebieskiej karty.
Tak też zrobi zapewne Komisja Wenecka. Projekt opinii, bardzo wobec działań PiS krytyczny, raczej nie ulegnie znaczącym zmianom i to chyba w końcu dotarło do polityków tej partii. Stąd zapewne desperacka próba nakłonienia Komisji, by swoją opinię ogłosiła po szczycie NATO, który w lipcu odbędzie się w Warszawie. Krytyczna ocena stanu demokracji w Polsce wpłynie negatywnie na pozycję negocjacyjną naszego kraju na arenie międzynarodowej i może utrudnić nam rozmowy na temat większej obecności Sojuszu w Polsce. A przecież rząd potrzebuje na tym szczycie ogromnego sukcesu, który przebije to, co udało się wywalczyć Bronisławowi Komorowskiemu w Newport.
Zobacz: Tomasz Walczak: PiS w oparach bolszewickiej paranoi
Żaden z liczących się krajów Zachodu nie będzie jednak traktował poważnie państwa (i jego postulatów), które zachodnie wartości ma w nosie. Pozycja międzynarodowa niemal żadnego kraju (poza potęgami) nie zależy od woli rządzących. PiS wymyślił sobie, że buduje silną, suwerenną Polskę wbrew wszystkim i wszystkiemu. Ale do tego trzeba odpowiednich sił i środków, których po prostu w tej chwili nie mamy. Kiedy PKB Polski będzie wynosił 3,86 biliona dolarów, czyli będzie na poziomie Niemiec, wtedy możemy pozwolić sobie na wszystko. Przy obecnych 544 mld dol. musimy się liczyć ze zdaniem innych. Czy tego chcemy, czy nie.
PiS może więc w kraju zgrywać kozaka wierzącego, że większość parlamentarna daje mu nieograniczone pole działania. Na arenie międzynarodowej potrzeba jednak minimum pokory, jeśli chce się coś znaczyć i mieć na coś wpływ. Te reguły ekipa Kaczyńskiego będzie musiała w końcu zaakceptować. No chyba że marzy jej się izolacja Polski. Wtedy śmiało może ignorować opinię Komisji Weneckiej i dalej pławić się w swoim politycznym szaleństwie.