Tomasz Walczak komentuje: Irlandzki ból głowy PiS

2018-06-02 5:00

Wczoraj Trybunał Sprawiedliwości UE zajął się sprawą ekstradycji Polaka, podejrzanego o przestępstwa narkotykowe i udział w grupie przestępczej. Wydanie go naszemu wymiarowi sprawiedliwości wstrzymał w marcu irlandzki sąd, który uznał, że w związku ze zmianami w polskim sądownictwie istnieją poważne wątpliwości co do uczciwości procesu, który czeka go nad Wisłą. Sędzia wysłał zapytanie do TSUE, który ma ocenić, czy jego obawy są słuszne. Choć sprawa wydaje się marginalna, może mieć ogromne konsekwencje dla Polski.

Tomasz Walczak

i

Autor: Archiwum serwisu

Przede wszystkim postępowanie przed Trybunałem wstrzymuje rozmowy Komisji Europejskiej i Polski na temat rozwiązania problemu praworządności, z powodu którego Komisja wszczęła postępowanie przeciwko naszemu krajowi. Unijni urzędnicy do czasu wydania decyzji przez TSUE nie będą parli do zakończenia tej procedury, mimo że jakiś czas temu wydawało się, że sprawy idą w pomyślnym dla rządu kierunku. KE chce uniknąć sytuacji, w której dwie różne instytucje unijne wydadzą sprzeczne opinie. Jeśli bowiem Trybunał uzna, że nie ma gwarancji uczciwego procesu w Polsce, to ludzie Junckera i Timmermansa na pewno nie wycofają się z procedury monitorowania praworządności. Z kolei korzystna dla Polski decyzja na pewno usunie kolejną przeszkodę do osiągnięcia porozumienia i ułatwi dialog z Brukselą. Kluczowa okaże się wtedy dobra wola polskiego rządu. Jednym słowem – wszystko będzie w rękach PiS.

Jakie są szanse, by TSUE przychylił się do zdania Polski, która zarzuty irlandzkiego sądu zdecydowanie odrzuca? Wydaje się, że całkiem spore. Nawet przedstawicielka Komisji Europejskiej, która brała udział we wczorajszej rozprawie, podważała zasadność decyzji sądu w Irlandii, twierdząc, że w tym konkretnym przypadku nie ma mowy o zagrożeniu praworządności. W podobnym duchu wypowiadali się przedstawiciele Irlandii, Holandii, Węgier i Hiszpanii. Nie wydaje się, by sędziowie Trybunału mieli zignorować te głosy.

Mimo spodziewanego korzystnego dla Polski scenariusza, trudno nie mieć kaca, że w takiej sprawie nasz kraj musi się przed Unią tłumaczyć. Rządowa propaganda może przekonywać, że to wszystko dlatego, że pod światłym przywództwem PiS wstajemy z kolan, ale jeśli ktoś temu stanowi rzeczy jest winny, to zausznicy Jarosława Kaczyńskiego, którzy opili się rewolucyjnej okowity i w białej gorączce robią raban, który bez interwencji służb porządkowych nie mógł się obejść.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki