Tomasz Walczak: Kogo kręci debata Tusk-Kaczyński?

2014-02-18 16:25

Podebatują, nie podebatują? - od weekendu to główne pytanie polskiej polityki. Komentatorzy i politycy ekscytują się możliwością spotkania Tuska z Kaczyńskim i dyskusji na temat tego, co który chce dla Polski. A tak szczerze mówiąc, to nie ma się czym podniecać.

Tomasz Walczak

i

Autor: Archiwum serwisu

Tak, tak, ziębi mnie i grzeje, czy jaśnie panowie zdecydują się na rozmowę. To może ciekawa historyjka dla zblazowanych publicystów – będzie o czym pogadać, będzie czym się pooburzać, będzie można wskazać zwycięzcę i przegranego. Dla polityków obu partii to też łakomy kąsek – będzie można się pokazać, zniszczyć przeciwnika i spróbować przekonać wyborców, że warto, na którąś z formacji, reprezentowaną przez rzutkich liderów zagłosować. Co będzie miał z tego obywatel?

 

Raczej niewiele. Padnie pewnie kilka zgrabnych bon motów, ktoś kogoś nazwie zdrajcą, ktoś kogoś wariatem i na tym ta wielka debata, to starcie gigantów na naszą polską miarę się skończy. Tyle już czasu twarze Tuska i Kaczyńskiego przewijają się przez nasze media, tyle cytuje się ich wypowiedzi, że i bez tej debaty wie człowiek, co o obu panach i ich możliwościach uczynienia z Polski światowej potęgi sądzić.

 

Wielkiego przepływu elektoratu na jedną lub drugą stronę barykady nie ma się co spodziewać. Trudno bowiem oczekiwać, że po prawie dekadzie wyniszczającej wojny okopowej między PiS i PO, w której dowodzą cały czas ci sami generałowie, nastąpi jakieś przełamanie frontu. Wątpię, żeby udało się przekonać Polaków, że ci umęczeni polityczną wojaczką panowie mają jeszcze jakieś świeże pomysły, aby coś w tym kraju na lepsze zmienić. Obaj od lat poruszają się w tych samych ramach myślowych i poszerzenia ich horyzontów trudno oczekiwać. Żadna debata tego nie zmieni. Po co więc tracić siły i zastanawiać się, czy się odbędzie czy nie?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki