Różnych oskarżeń pod adresem Polski padło wiele – wszystkie sprowadzają się do wspólnego mianownika. Immanentnego antysemityzmu naszego kraju. Owszem, nie brakuje u nas takich, którzy do dziś żywią chorobliwą nienawiść do Żydów. Ale żeby wpisywać w ten niechlubny, choć krzykliwy margines – malowanie na murach gwiazd Dawida wiszących na szubienicy czy chamskie czy wręcz idiotyczne uwagi pod adresem osób manifestujących swoją żydowskość – także stosunek do jawnego bestialstwa wobec zwierząt, to już chorobliwy brak argumentów strony żydowskiej. Bardzo zresztą szkodliwy dla samych Żydów.
>>> Awantura wokół uboju rytualnego: Naczelny rabin Polski grozi odejściem
Wiele środowisk "judeosceptycznych" (sic!) dostaje właśnie do ręki dowód, że Żydzi antysemityzm traktują instrumentalnie. Że kiedy jakaś decyzja lub opinia bezpośrednio ich dotyka, uruchamiają pamięć o pogromach i Holocauście, żeby zamknąć usta krytykom. Nie mam wątpliwości, że w wypadku uboju rytualnego odwoływanie się do niechęci wobec Żydów to celowe nadużycie, które tylko dezawuuje zjawisko antysemityzmu. Rozmienia go na drobne, przez co traci swoje ostrze i pole znaczeniowe. Wkrótce zacznie brakować słowa, które opisze prawdziwie niegodne postawy wobec Żydów. A już dziś z ludzi takich jak ja, którzy Żydów lubią i szanują, tworzy się zaciekłych wrogów judaizmu, jedynie ze względu na sceptyczny stosunek do przemysłu wyrosłego na uboju rytualnym.
A przecież nie tylko ja rozumiem, że Żydzi i muzułmanie mają prawo, by żyć zgodnie z nakazami własnej religii. Gwarantuje im to polska konstytucja i czy się to komuś podoba czy nie, trzeba to respektować. Tolerancja nie może jednak oznaczać, że będziemy przyzwalać na to, by z uboju rytualnego robić w Polsce siłę napędową przemysłu mięsnego. Według wielu interpretacji polskie prawo dopuszcza zresztą, by dokonywać uboju na potrzeby gmin wyznaniowych. Wyznawcy judaizmu czy islamu nie mogą więc czuć się pokrzywdzeni, a obrońcy praw zwierząt narzekać na masowe bestialstwo wobec zwierząt.