Korzyści z tego stanu rzeczy są oczywiste. Polski emeryt tyle lat żył w poczuciu niższości, widząc swoich hożych niemieckich kolegów rozbijających się po świecie. Ileż przykrości w związku z tym doświadczał Polak. Jemu ledwo mu do pierwszego wystarczy i ciułać musi każdy grosz na leki, podczas gdy taki Niemiec, pewnie kryptonazista, żyje sobie beztrosko dzięki zbudowanemu na krzywdzie Polaka socjalu. Wreszcie koniec tej niesprawiedliwości dziejowej. Niech i Niemiec wie, co to bieda!
Już widzę szerokie uśmiechy na twarzach umęczonych życiem polskich emerytów, które wywołało u nich to niewinne Schadenfreude. A nic tak przecież człowieka przy życiu nie trzyma, jak pozytywne nastawienie do życia. Jest nawet taka nauka, która promuje zbawienny wpływ spontanicznego śmiechu na zdrowie. Gelotologia (tak to się fachowo nazywa) ma więc u nas świetlaną przyszłość. Dzięki jej rozwojowi będzie można wreszcie zaoszczędzić pieniądze na zabijającym służbę zdrowia leczeniu schorowanych ludzi w podeszłym wieku. A więc kolejna korzyść z obrotu spraw za naszą zachodnią granicą. Profilaktyka dobrego samopoczucia przedłuży okres życia w zdrowiu seniorów i sprawi, że nie trzeba nawet będzie myśleć o wysokich emeryturach, bo jak wiadomo, pieniądze szczęścia nie dają, ale krzywda innych już tak.
Rząd planując zmiany w systemie ubezpieczeń społecznych, powinien więc wziąć pod uwagę to, co wyprawia się w Niemczech i wyciągnąć z tego korzyść dla siebie. Powinien nawet wpisać do strategii rozwojowej kraju cykliczne wycieczki polskich emerytów za Odrę, żeby popatrzyli sobie, jak to nasi sąsiedzi mają źle. Po co utrzymywać nierentowne sanatoria, skoro wystarczy wynająć autokar wycieczkowy, żeby podratować zdrowie seniora. Jakież to tanie i praktyczne!