A teraz witamy w Polsce. Tu prof. Gliński ogłosił się potencjalnym premierem z nadania PiS i mówił o rządzie, którego co prawda nie ma, ale ma już swoje zadania. Ze swoim exposé objawił się też europoseł Cymański, który również aspiruje do roli szefa rządu. Obaj wychodzą z założenia, że Tusk nie ma mandatu do rządzenia. Sprzeniewierzył się Polsce, zaprzedał Niemcom i odebrał Polakom wiarę w przyszłość.
Powiedzą państwo: co ma piernik do wiatraka? A jednak. Antypapieże uznawani przez Kościół za heretyków i objęci ekskomuniką to samozwańcy, którzy za nic mają sobie postanowienia konklawe, a więc ciała władnego do wyboru papieża. Podobnymi samozwańcami i heretykami są panowie Gliński i Cymański. Wierzą, że są wybrańcami, jeden ma się już nawet za premiera, choć żadnego demokratycznego mandatu do rządzenia nie otrzymali. Poza tym wykazują się ogromną ignorancją wobec arytmetyki. Tej sejmowej. Bo jak policzyć poselskie głosy, to widać, że żaden nie uzbiera ich tyle, żeby obalić urzędującego premiera.
Zawsze mogą udać się na emigrację, stworzyć swój mały świat i dzielnie nim rządzić. Jak Grzegorz XVII i Krav I swoją trzódką. Zresztą za parę lat albo i miesięcy znajdą się na marginesie, tak jak wymienieni antypapieże. Lepiej zajmijmy się pomysłem PSL walki z otyłością dzieci, która na tle rozmów o premierach z kapelusza wydaje się szczytem politycznej powagi.