Tomasz Walczak

i

Autor: Artur Hojny Tomasz Walczak

Tomasz Walczak: Głupi Polak po szkodzie

2016-12-06 3:00

Wiele musi się zmienić, żeby nie zmieniło się nic. Wkrótce minie siedem lat od katastrofy smoleńskiej i okazuje się, że nic nikogo ona nie nauczyła. Feralny lot na uroczystości rocznicowe w Katyniu był niekończącym się ciągiem łamania procedur, brawury i braku wyobraźni, które doprowadziły do niewyobrażalnej tragedii. A Polak, jak to Polak, i przed szkodą, i po szkodzie głupi.

 

Włos się bowiem jeży na głowie, kiedy czyta się tekst Zbigniewa Parafianowicza z "Dziennika Gazety Prawnej" o wyprawie londyńskiej polskiego rządu. A raczej powrocie z niej do Polski. Okazuje się bowiem, że nasza delegacja, która wraz z korpusem dziennikarskim przybyła na spotkanie z ekipą premier Theresy May dwoma samolotami, miała wracać do kraju jednym. Nie dość, że na pokładzie upchnięto panią premier, wicepremiera i szefów resortów obrony, spraw zagranicznych i spraw wewnętrznych, to jeszcze chciano ich wysłać przeciążonym samolotem. Gdyby nie opory brytyjskiej obsługi naziemnej - relacjonuje Parafianowicz - i interwencja kapitana rządowej maszyny, tak by pewnie polecieli.

Pewnie nie tylko ja chciałbym się dowiedzieć, komu to szaleństwo przyszło do głowy. Chciałbym się też dowiedzieć, co sobie odpowiedzialni za ten chaos myśleli, kiedy chcieli narażać życie najważniejszych polityków w tym kraju. I jak to jest, u licha, możliwe, że ekipa, która wieszała psy za organizację lotu do Smoleńska na poprzednikach i która dziś sądzi tych ludzi, znów kusi los. Skoro są odpowiednie procedury, to trzeba się ich w końcu zacząć trzymać, a nie radośnie mieć je w nosie. To od ignorowania takich drobnych, zdawałoby się, rzeczy zaczynają się wielkie dramaty. Smoleńsk dowiódł tego niezbicie.

Wiem, oczywiście, że pisowcy zajęci są szukaniem w smoleńskiej mgle coraz bardziej fantazyjnych teorii na temat tego, co się wydarzyło 10 kwietnia 2010 r. Dobrze by jednak było, żeby zaczęli w końcu dostrzegać to, co mają wprost przed oczami: zestaw standardów i procedur, których lekceważenie już raz zebrało swoje ponure żniwo. Państwo raz już głupio działało, więc może czas, żeby zmądrzało.

ZOBACZ: Awantura wokół lotu rządowego samolotu. Mogło skończyć się jak w Smoleńsku