Prokuratura zainteresowała się jednym z autorów słynnego reportażu o polskich neonazistach, oskarżając go o propagowanie nazizmu, a ABW składa mu niezapowiedzianą wizytę. Wszystko dlatego, że w ramach dziennikarskiej prowokacji wcielił się w rolę gorliwego pogrobowca Hitlera. Dopiero rozgłos medialny sprawił, że Prokuratura Krajowa wydała oświadczenie, w którym stawianie mu zarzutów uznała za przedwczesne. No, rychło w czas.
Pomijając absurdalność całej sprawy, jest to mina, na którą znów wpakował się PiS. Tym razem z pomocą skrajnie upartyjnionej i upolitycznionej prokuratury. Szarża śledczych i ABW ociera się o kompromitację państwa. Jest też kosztowna wizerunkowo i politycznie. Wszyscy, którzy widzą w PiS autorytarną władzę walczącą z niezależnymi mediami, dostali na to przekonujący dowód.
Sprawa jest nie tylko skrajną głupotą oraz powodem do niepokoju z punktu widzenia wolności mediów, ale też całkowitym brakiem wyobraźni. TVN to przecież stacja amerykańska, a USA nie dość, że bronią interesów swoich firm na świecie, to jeszcze radykalnie wspierają wolność mediów. Już zresztą to przerabialiśmy, gdy KRRiT chciała nałożyć na stację ogromną i równie absurdalną karę za relacje ze słynnej okupacji Sejmu przez opozycję. Rządzący musieli się z tego z podkulonym ogonem wycofać. Reakcja będzie i tym razem. Tym bardziej, że kilka dni temu ambasador USA w Polsce lojalnie ostrzegała w Sejmie przed majstrowaniem przy mediach i zapowiadała, że jeśli do niego dojdzie, wpłynie to na relacje z Waszyngtonem. W PiS i okolicach nikt jej jednak nie posłuchał. Na nieszczęście samych rządzących i – co naprawdę powinno nas martwić – naszego państwa.