10 kwietnia obchody czwartej rocznicy organizowane przez PiS na warszawskim Krakowskim Przedmieściu uświetniły egzorcyzmy, które miały sprawić, „aby złe duchy opuściły ojczyznę i różne takie budynki tutaj”. Zdaniem polityków PiS coś jest na rzeczy, bo „opętanych jest wiele osób”, a zresztą egzorcyzmy są obrzędami wynikającymi z toczącej się walki dobra ze złem. Wkrótce ta walka przeniesie się nad urny wyborcze i do komisji wyborczych. Diabeł jest i tam, dlatego PiS chce stworzyć alternatywny sposób przeliczania głosów, żeby siłom ciemności dać odpór.
Jarosław Kaczyński prezentował hasło kampanii jego partii do Parlamentu Europejskiego: „Służyć Polsce, słuchać Polaków”. Należałoby też chyba dodać, żeby nie ufać nikomu. Tym bardziej, że jak twierdzi prezes Kaczyński demokracja w Polsce czasami kuleje i zapewne nie chce, aby kulała w dniu wyborów europejskich. Można by zapewne dopowiedzieć, że siły zła (PO) zrobią wszystko, żeby dobro (czyli PiS) nie wygrało. Robiły to już zresztą nieraz, sprzysięgając się przeciwko ruchowi odnowy. Lepiej się więc nie zdziwić dzień po wyborach i diabła z komisji wyborczej skutecznie przepędzić.
Ten diabeł zresztą od przejęcia władzy przez Tuska bardzo się u nas rozpanoszył i z przyzwoitego kraju zrobił drugą, znacznie gorszą wersję Białorusi, gdzie demokracji nie ma, a wszyscy, którzy to dostrzegają muszą zejść do podziemia, stworzyć ruchy niepokornych oraz kulturowy drugi obieg. Tylko tam bowiem Polska jest Polską, a Polak Polakiem.
Wszystko to tworzy dosyć paranoiczny obraz PiS, który może przemawia do żelaznego elektoratu tej partii. Elektoratu, który stracił na transformacji ustrojowej. Elektoratu pogardzanego przez elity, który tworząc swój alternatywny świat, próbuje w ten sposób odzyskać odebraną mu godność. Problem polega jednak na tym, że dla reszty społeczeństwa to świat szpitala psychiatrycznego i PiS nie powinien się dziwić, a tym bardziej obrażać na to, że traktuje się tę partię za oddziały szturmowe politycznego obłędu.