Porażka cywilizacyjna, którą była polityka metropolitalna PO, zamiast na zrównoważonym rozwoju całego kraju, skupiająca się wyłącznie na największych ośrodkach miejskich, sprawiła, że problemy Polski średnich i mniejszych miast tylko się pogłębiły. Uznanie, że przyszłością świata są wyłącznie wielkie aglomeracje miejskie, wydrenowało naszą prowincję. Z braku perspektyw wielu młodych ludzi zamiast wracać do swoich miast i miasteczek, mniej lub bardziej chętnie migrowali do dużych miast. Deglomeracja ma szansę ten trend przynajmniej powstrzymać.
Pojawienie się instytucji państwa ma swój miastotwórczy charakter. Wraz z państwem przybywają, pracujący dla niego urzędnicy, ich potrzeby i aspiracje, które siłą rzeczy muszą przyczynić się do lokalnego rozwoju społecznego i gospodarczego. Powstawania nowych biznesów, obsługujących tych ludzi, miejsc pracy, a także infrastruktury, która ściągnie innych przedsiębiorców. To wszystko da impuls rozwojowy, którego dziś brakuje w Polsce mniejszych miast.
Na pewno nie jest takim impulsem inny pomysł PiS – wcielony zresztą w życie – by zamienić nasz kraj w jedną wielką strefę ekonomiczną. Ułatwienia dla biznesu, subsydiowanie go poprzez niższe podatki, a także akceptację śmieciowego zatrudnienia w nich, już raz nie wyszły w wielu miejscach. Choćby ze względu na to, że biznes i tak ciągnie do najbardziej rozwiniętych miejsc kraju. Na surowym korzeniu mało kto będzie chciał budować. Co innego, kiedy państwo zamieni go w atrakcyjne miejsce do inwestowania dzięki swojej obecności.
Oczywiście, samo wyprowadzenie instytucji z Warszawy może niewiele zmienić, jeśli te instytucje trafią do takich miast jak Poznań, Kraków, Gdańsk czy Wrocław – metropolie, które już dziś sobie dobrze radzą. Chodzi o mniejsze, mniej dziś rozwinięte ośrodki. Do tego musi to pójść za tym cały pakiet rozwojowy – o czym wspomina w rozmowie z SE Michał Syska – edukacyjny, transportowy i społeczny. Pytanie, czy rząd rozumie skalę wyzwań i zaangażowania w nie państwa. Robiona na chybcika i w oderwaniu od innych polityk deglomeracja nie spełni bowiem swojej roli i będzie tylko kosztowną porażką.