Tomasz Walczak

i

Autor: Artur Hojny

Tomasz Walczak: Debata Kopacz-Szydło jak mecz o mistrzostwo II ligi

2015-10-18 18:19

Jutro długo oczekiwana debata Kopacz-Szydło. W zasadzie powinniśmy oczekiwać, że będzie to wydarzenie, które może przesądzić o losach wyborów parlamentarnych. Problem polega jednak na tym, że obie panie są zbyt słabymi politykami, żeby do roli demiurgów kampanii wyborczej aspirować.

Pamiętamy słynną debatę Kwaśniewski-Wałęsa podczas wyborów prezydenckich w 1995 r. Pamiętamy też starcie Tusk-Kaczyński z roku 2007. Oba spotkania polityków miały kluczowe znaczenie dla losów ówczesnych kampanii – zwycięstwo Kwaśniewskiego i Tuska przesądziło o tym, kto został prezydentem, a kto premierem. Kiedy jutro naprzeciw siebie staną Ewa Kopacz i Beata Szydło, temperatura będzie mniejsza, a efekty polityczne raczej żadne.

Co by o nich nie myśleć, Kwaśniewski, Wałęsa, Tusk i Kaczyński to politycy nietuzinkowi, obdarzeni sporą charyzmą, która sprawiała, że budzili ogromne emocje wśród wyborców. Dzięki swojej przebojowości przyciągali uwagę, a świetnie do debat przygotowani Kwaśniewski i Tusk zdobywali głosy wyborców niezdecydowanych. I o to w debatach w końcu chodzi – by PR-owskimi sztuczkami i urokiem osobistym ich uczestników zdobyć serca widzów. Obu kandydatkom na premierów nie brakuje zaplecza wizerunkowego, ale żadna z nich nie ma w sobie tyle przebojowości, by taką debatę zdominować. Zamiast starcia wagi ciężkiej, pojedynku mistrzów, będziemy mieli raczej nudne w formie i treści spotkanie o mistrzostwo II ligi. Bez większych emocji będziemy się zastanawiać, kto wygra, ale po zakończeniu walki, szybko o niej zapomnimy. 

Ktoś powie – to dobrze. Jeśli zabraknie fajerwerków, będzie więcej miejsca na merytoryczną dyskusję. Cóż, po pierwsze, we współczesnej polityce na taką dyskusję miejsce jest gdzieś na uniwersyteckich aulach lub w zaciszu gabinetów. Po drugie, jak oczekiwać merytorycznej dyskusji między partiami, które w walce między sobą od lat stosują głównie czarny PR? Bo i o czym mogą jutro mówić panie Kopacz i Szydło? Premier będzie starała się ukazać PiS jako bandę politycznych fanatyków i znów postraszyć wyborców pochodem prawicowego szaleństwa. W ostatnich dniach, w zasadzie do tego sprowadzają się wypowiedzi Ewy Kopacz, więc nagłej zmiany raczej nie ma co oczekiwać. Podobnie z PiS. Całą jego kampanię wyborczą zdominowało przypominanie niezliczonych afer i aferek, które wybuchały w czasie ośmiu lat władzy Platformy. Tuż przed wyborami partia Jarosława Kaczyńskiego wypuściła, zgrabny skądinąd, spot, którym przypomina głośne skandale z udziałem polityków PO. Od tej narracji Beata Szydło raczej nie odejdzie. A więc, nie bardzo jest się czym ekscytować.