Tomasz Walczak: Czy Schetyna zabił Laurę Palmer?

2019-06-10 5:45

Strach to broń masowego rażenia – śpiewał swego czasu brytyjski zespół Faithless. Wiedzą o tym doskonale politycy, którzy próbują strach wykorzystać w służbie swojej propagandy. Przy czym jedni robią to bardziej, inni mniej skutecznie. Wirtuozem gry na społecznych lękach stał się w Polsce PiS.

Tomasz Walczak

i

Autor: Piotr Grzybowski Tomasz Walczak

W 2015 r. skutecznie napędził stracha Polakom widmem barbarzyńców, nadciągających z Bliskiego Wschodu, by złupić Polskę i zgwałcić każdą Polkę. W niedawnych wyborach do PE równie skuteczny okazał się w budzeniu społecznej trwogi przed rządami liberałów, którzy nie tylko zabiorą 500 plus, ale jeszcze zapędzą katolików do gett i oddadzą kraj w ręce „faszystów LGBT”. Okazało się to wszystko tak skutecznym narzędziem mobilizacji własnego elektoratu, że PiS nie tylko powyborczo utrzymuje tę narrację, ale twórczo ją rozbudowuje. Suma wszystkich strachów powiększyła się więc o chęć likwidacji państwa poprzez federalizację Polski, rozbicie dzielnicowe i oddanie ukochanej ojczyzny na żer wszystkich sił zewnętrznych, które czekają na chwilę słabości naszego państwa, by je – ostatni bastion cywilizacji Zachodu – rozszarpać.

Brzmi absurdalnie? Owszem. Czy będzie to skuteczne? Pewnie tak. PiS ma na swoich usługach sprawną machinę propagandową, która już dawno wyszła z prawicowych okopów pisowskich periodyków dla przekonanych. Dziś opowieści o tym, że „przegrali wybory, chcą rozbioru Polski” dystrybuują media publiczne i choć robią to z subtelnością rewolucji październikowej, to zgodnie ze starą maksymą kłamstwo powtórzone sto razy staje się prawdą. Wkrótce pewnie dowiemy się, że to Grzegorz Schetyna zabił Laurę Palmer – bohaterkę słynnego serialu „Twin Peaks”, której mordercy nie udało się złapać agentowi Cooperowi, ale dla pisowskich propagandystów nie ma rzeczy niemożliwych.

Problem z tą paradą absurdów jest taki, że PiS w końcu przegrzeje temat, jak zrobiła to opozycja, oskarżając Kaczyńskiego o bycie drugim Stalinem i Hitlerem. Grillowanie opozycji jest wydajne politycznie, ale traktowanie jej napalmem to już drobna przesada.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki