Tomasz Walczak

i

Autor: Artur Hojny

Tomasz Walczak: czy polscy europosłowie staną po stronie korporacji?

2017-02-15 3:00

Dziś Parlament Europejski zdecyduje o losach CETA - umowy o wolnym handlu między UE a Kanadą. Niestety, wiele wskazuje na to, że europosłowie zagłosują za wejściem jej w życie, co nie tylko jest złą wiadomością dla zwykłych Europejczyków, ale także dla samej Unii.

CETA nie jest bowiem zwykłą umową o wolnym handlu, która zniesie ostatnie bariery celne między Unią a Kanadą. To wielowymiarowy dokument daleko wykraczający poza kwestie handlu, będący w istocie wyniesieniem globalizacji prowadzonej pod dyktando wielkich korporacji na nowy poziom. W istocie zgadzając się na wejście CETA w życie, europosłowie godzą się na uznanie wyższości interesów międzynarodowego kapitału nad interesem własnych obywateli. W raporcie stworzonym przez komisję ds. zatrudnienia europarlamentu można znaleźć stwierdzenie, że CETA zagraża miejscom pracy w Europie, przyczyni się do wzrostu nierówności społecznych i dalszej erozji usług publicznych oferowanych przez państwa.

Także zapisany w tej umowie mechanizm arbitrażu między państwami a korporacjami stwarza ogromne zagrożenia dla demokracji. Łatwość, z jaką niezadowolone z decyzji wybranych demokratycznie polityków korporacje mogą je oprotestować, może doprowadzić do sytuacji, w której to międzynarodowy kapitał de facto będzie dyktował, jakie przepisy są przyjmowane w danym kraju. A to, oczywiście, zła wiadomość dla obywateli, których interes jest najczęściej sprzeczny z interesami kierujących się wyłącznie chęcią zysku wielkich koncernów. Politycy, bojąc się wielomiliardowych odszkodowań, mogą bowiem unikać stanowienia prawa korzystnego dla swoich wyborców, ale uderzającego w przywileje kapitału.

W targanym kolejnymi wstrząsami politycznymi świecie Zachodu, w którym forsowna globalizacja doprowadziła do ogromnego wzrostu nierówności i kumulowania niewyobrażalnego bogactwa w rękach garstki ludzi, przyjmowanie umowy, która tylko ten proces przyspieszy, zakrawa na szaleństwo. To przepis na pogłębienie problemów gospodarczych, z których rodzą się demony populizmu. Jeśli Unia Europejska ma przetrwać, nie może gasić pożaru benzyną w postaci uznania przewodniej roli korporacji, którą gwarantuje CETA.

Mam nadzieję, że polscy europosłowie to rozumieją i zagłosują przeciw temu traktatowi. Jeśli stanie się inaczej, zapamiętajmy nazwiska ludzi, którzy za nic mają zwykłych obywateli, suwerenność gospodarczą (najważniejszą we współczesnym świecie) Polski i powodzenie projektu europejskiego, poza którym dla naszego kraju nie ma przecież zbawienia.

Zobacz: Gen. Roman Polko: Te wypadki są efektem chaosu w BOR