Tomasz Walczak

i

Autor: Artur Hojny

Tomasz Walczak: Córka premiera i przemysł pogardy

2014-04-16 18:09

PiS i prezes Kaczyński nie mają już monopolu na cierpienie ze strony nienawistnych Polaków. Od wczoraj w rolę cierpiętnika wszedł premier Tusk i jego najbliższa rodzina. Jego córce życzą śmierci, ogłosił wczoraj i w ten sposób zgrabnie włączył ją w kampanię wyborczą.

Dla PiS jedyny mord polityczny w III RP dokonał się w Łodzi, kiedy niezrównoważony mężczyzna zrobił zamach na biuro poselskie Janusza Wojciechowskiego i zabił jego asystenta Marka Rosiaka. Pamiętamy dramatyczny apel Witolda Waszczykowskiego, który publicznie prosił rząd PO: „Nie zabijajcie nas!”. Od tamtej pory PiS lubi stawiać się w roli potencjalnej ofiary kolejnych wariatów wyprowadzonych z mentalnej równowagi przez przemysł pogardy sterowany przez Platformę Obywatelską.

 

Premier widocznie uznał, że warto przenieść wojnę PO i PiS na pole męczeństwa. W starannie wyreżyserowanym geście Donald Tusk odczytał na konferencji prasowej SMS-y, które przygotowała mu żona, a które oddają szczerą nienawiść niektórych obywateli do jego córki. Niektórych, czyli wyborców PiS i ludzi wierzących w zamach w Smoleńsku. W każdej obeldze pojawiło się bowiem słowo Smoleńsk, żeby jasno podkreślić, z kim mamy do czynienia. Premier najwidoczniej chciał puścić w świat informację o tym, że lud smoleński, rozedrgany przez pisowską propagandę to niebezpieczne dzieci Kaczyńskiego.

 

To sprytne zagranie. Tym bardziej, że przebija narrację PiS, która wskazuje, że jej lider jest potencjalnym celem zamachu. Kto bowiem nie wzruszy się, że piękną młodą córkę premiera prześladują jacyś szaleńcy? Kogo nie oburzy, że to potwory stworzone przez Kaczyńskiego i irracjonalizm jego formacji? Cynizm premiera, powiedzą państwo. Owszem, ale jakże skuteczny i użyteczny politycznie. Kto się bowiem nie pochyli ze zrozumieniem nad apelem ojca, nawet jeśli niewypowiedzianym wprost: „Nie zabijajcie mi córki”?