Tomasz Walczak

i

Autor: Artur Hojny Tomasz Walczak

Tomasz Walczak: Chciwy PiS sam się wyżywi

2018-02-13 5:52

Rząd sam się wyżywi - mawiał klasyk cynizmu Jerzy Urban. Choć słowa te padły prawie 40 lat temu, ciągle pozostają aktualne. Wystarczy spojrzeć na imponujące premie, jakie Rada Ministrów przyznała sobie i członkom swoich gabinetów politycznych. 1,5 mln złotych trafiło do ministrów, niewiele mniej, bo 1,3 mln do ich doradców. Rekordzista, czyli Mariusz Błaszczak, wzbogacił się o ponad 80 tys. zł, a to dwa razy tyle, ile rocznie otrzymuje przeciętny Polak.

Jasne, że za odpowiedzialną pracę należą się odpowiednio wysokie zarobki. Nadal jednak żyję złudzeniem, że zawód polityka to jednak głównie misja, a nie rynkowa pogoń za wysokimi uposażeniami. Zresztą większość naszych ministrów ze swoimi kompetencjami nie poradziłaby sobie na rynku i o takich premiach mogłaby tylko pomarzyć. Swoją drogą to sprzężenie rynku i państwa jest bardzo ciekawe i warto się przy nim na chwilę zatrzymać. Swego czasu korporacje zapożyczyły od instytucji publicznych system biurokratyczny, a teraz państwo zaczyna przypominać korporacje pod względem struktury zarobków. W największych firmach klasa menedżerska otrzymuje gorszące pensje i premie, a ich szeregowi pracownicy muszą zadowolić się ochłapami, które spadną z pańskiego stołu. Podobnie dzieje się w przypadku państwa. Tu za menedżerów robią ministrowie, a za szeregowych pracowników zatrudnieni w budżetówce. Jak mają się czuć pracujący za grosze nauczyciel czy pielęgniarka, kiedy członkowie rządu mówią, że w budżecie nie ma pieniędzy na podwyżki dla szaraków, a jednocześnie hojnie obdarowują się premiami?

Problem kosmicznych zarobków w korporacjach i rosnących przez nie nierówności społecznych jest przedmiotem ogromnej troski wielu ekonomistów. Nie cichną głosy o wprowadzeniu bardziej sprawiedliwej redystrybucji dochodów, bo sytuacja, w której zarobki plutokracji wzrosły w ostatnich dekadach o kilkaset procent, a tzw. zwykłych ludzi realnie się obniżyły, to przepis na katastrofę ekonomiczną, społeczną i polityczną. Być może warto te debaty przełożyć na ekscesy naszej rozbisurmanionej klasy politycznej, która, jak się zdaje, zbytnio wzięła sobie do serca słowa Gordona Gekko ze słynnego filmu "Wall Street". Mawiał on, że "chciwość jest dobra". Otóż nie jest. Zwłaszcza gdy tej mrocznej namiętności oddaje się za pieniądze podatników.

ZOBACZ TAKŻE: Marcin Kierwiński: PiS łamie prawo i wolę warszawiaków