Tomasz Walczak: Bronisław Komorowski ratuje Ukrainę

2014-04-18 18:49

W Polsce można być prezydentem biernym lub aktywnym. W pierwszym przypadku głowa państwa nie wychyla się przed szereg, raz na jakiś czas wygłasza okolicznościowe przemówienie, wręcza odznaczenia i cieszy się powszechną miłością narodu. W drugim, przygotowuje ofensywy legislacyjne, kreuje politykę i naraża się na niechęć Polaków, a w najlepszym razie na śmieszność.

Prezydent Komorowski stara się łączyć te dwa nurty sprawowania urzędu, przenosząc jednak punkt ciężkości na zachowawczość. Stąd też jego niesłabnące poparcie społeczne i perspektywa wygrania przyszłorocznych wyborów już w pierwszej turze. Zdarza się jednak, że prezydent nie wytrzymuje i próbuje wyjść z jakąś inicjatywą. Weźmy np. słynny już „Marsz dla Niepodległej” czyli odpowiedź na organizowany przez narodowców i wspierany przez najróżniejsze środowiska prawicowe „Marsz niepodległości”. Chciał dobrze, wyszło jak zwykle – była krytyka, oskarżenia o kradzież pomysłu i dzielenie Polaków (choć na swój marsz zapraszał wszystkich).

 

Czasami robi się też absurdalnie, kiedy Bronisław Komorowski proponuje, aby autostrady A1 i A2 ochrzcić odpowiednio autostradami Solidarności i Niepodległości, aby uczcić walkę Polaków z systemem komunistycznym. Kiedy okazało się, że ten pomysł kwitowany jest kpinami, sam się po cichu z niego wycofał. I oto w piątek prezydent postanowił włączyć się w rozwiązywanie kryzysu na Ukrainie. Zaproponował naszemu wschodniemu sąsiadowi pomoc... w przeprowadzeniu reformy samorządowej.

 

Są już eksperci, jest konsensus i wola, aby dać odpór rosyjskim pomysłom federalizacji Ukrainy. Polacy, uznał pan prezydent, jak nikt inny znają się na transformacji, więc nasze transformacyjne know-how warto wyeksportować. Choć nie ma na razie dowodów, żebyśmy na tym polu mieli jakieś spektakularne sukcesy. Np. po rewolucji w Tunezji, która rozpoczęła Arabską Wiosnę, słaliśmy tam prezydenta Wałęsa, żeby poopowiadał i zainspirował tamtejszych polityków polskim przykładem. Czy w Tunezji coś się poprawiło? Nie. No i teraz ta Ukraina. Z całym szacunkiem, panie prezydencie, ale Kijów potrzebuje dziś przede wszystkim pieniędzy, żeby ustabilizować sytuację gospodarczą i czołgów, żeby zapanować nad sytuacją na wschodzie kraju i dać odpór ewentualnej rosyjskiej agresji. Reforma samorządowa brzmi w tym kontekście trochę jak wysyłanie pluszaków do głodujących dzieci w Afryce. W tym kontekście Ukraińcy w swoich wezwaniach o pomoc do społeczności międzynarodowej powinni dodać dopisek: "Tylko poważne oferty".