W ciągu ostatniego miesiąca prezydent ciężko pracował na taką, a nie inną ocenę jego samodzielności. Ułaskawienie Mariusza Kamińskiego, sygnowanie, delikatnie mówiąc, kontrowersyjnych posunięć PiS w sprawie Trybunału Konstytucyjnego, nocne podpisywanie wątpliwych prawnie ustaw, zaprzysięganie pisowskich sędziów TK pod osłoną nocy, ignorowanie orzeczeń tej instytucji, a do tego wiernopoddańcze hołdy wobec prezesa w czasie zaprzysięgania rządu Beaty Szydło - to wszystko tworzy wrażenie, że Andrzej Duda dał się wepchnąć w rolę chłopca na posyłki Jarosława Kaczyńskiego, zamiast zadbać o swoją autonomię.
Kiedy wygrywał wybory, wydawało się, że jednak uda mu się szybko wybić na niepodległość. W końcu prezes nie może go zdymisjonować, jak wcześniej czynił to z premierem figurantem Kazimierzem Marcinkiewiczem. Czar prysł, kiedy PiS wygrał wybory, zdobywając samodzielne rządy, a prezydent był niejako zmuszony do współudziału we wszystkich ekscesach partii Jarosława Kaczyńskiego. Być może nie podziela obsesji swojego (zdaniem Polaków) pryncypała, ale to jednak PiS wyniósł Andrzeja Dudę do władzy. Myśląc o swojej reelekcji, nie bardzo może się z tym środowiskiem skonfliktować. Cały dramat głowy państwa polega jednak na tym, że aby zapewnić sobie drugą kadencję, musi też szukać poparcia wśród wyborców centrowych, których łatwo do siebie zrazić pisowską ortodoksją. Z kolei umiarkowanie nie jest w smak twardemu elektoratowi PiS - ten chce radykalnej, rewolucyjnej wręcz zmiany. Połączenie tych dwóch żywiołów to karkołomne, prawie niewykonalne zadanie.
Sytuacja prezydenta przypomina konflikt rodem z antycznej tragedii. Bohaterowie Sofoklesa czy Eurypidesa zawsze stawali wobec wyboru między dwoma równie złymi decyzjami i zawsze nędznie kończyli. Prezydent ma wszelkie szanse, żeby politycznie podzielić losy tych wszystkich Edypów, Antygon i Medei, o których czytaliśmy w szkole. Andrzej Duda też o nich czytał. I świadomość marnego losu, który może go czekać, musi być niezwykle bolesna. Tym bardziej że pierwsze jego oznaki już widać.
Zobacz: Sensacyjny SONDAŻ IBRiS dla Super Expressu: Petru WYPRZEDZIŁ Kaczyńskiego