Tomasz Selder: Gazeta Wyborcza zniszczyła mi życie

2015-06-10 21:16

Oto cała prawda o "Gazecie Wyborczej". 13 lat temu jej dziennikarze zaczęli pastwić się nad Tomaszem Selderem (51 l.), byłym rzecznikiem prasowym łódzkiego pogotowia, oskarżając go o sprzedawanie informacji o zgonach pacjentów firmom pogrzebowym. Prawda: szajka bezwzględnych "łowców skór" została surowo ukarana. Ale Seldera, którego "GW" ochrzciła ojcem chrzestnym tej afery, oczyszczono ze wszystkich zarzutów. Jednak "GW" mu nie odpuściła. Kiedy po latach próbował rozwinąć biznes, producenci afer z "Gazety Wyborczej" odstraszali mu klientów. Dziś to wrak człowieka, żyje w nędzy. - Dziennikarze "GW" zniszczyli mi życie - mówi bez ogródek. - Nie prowadzili żadnego śledztwa dziennikarskiego, a jedynie kreowali rzeczywistość - twierdzi.

- Nam nie jest wszystko jedno - oto sztandarowe hasło "Gazety Wyborczej", która od lat uważa siebie za wiarygodne i rzetelne medium. Tomasz Selder na własnej skórze przekonał się, jak bezwzględni dziennikarze, przy aprobacie mało dociekliwych redaktorów, potrafią zniszczyć życie człowieka.

Ten ludzki dramat rozpoczął się 23 stycznia 2002 r. "GW" opublikowała reportaż pt. "Łowcy skór", w którym napisano, jak handluje się informacjami o zgonach pacjentów w łódzkim pogotowiu. Dla niektórych lekarzy i sanitariuszy to miał być tak intratny interes, że dopuszczali się nawet zabójstw chorych, podając im lek zwiotczający mięśnie. W sprawie tzw. łowców skór skazano dziewięć osób. Najsurowsze wyroki - dożywocia i 25 lat więzienia - za zabójstwa usłyszeli dwaj sanitariusze. Dwaj lekarze zostali skazani za narażenie życia pacjentów, pozostałe osoby za pomoc w oszustwie. Ale oskarżony przez "Gazetę Wyborczą" Tomasz Selder okazał się niewinny!!!

W pierwszym artykule "GW" nazwisko Tomasza Seldera nie padło. Natomiast w kolejnych uczyniono z niego głównego organizatora tej afery. Selder został zatrzymany, usłyszał prokuratorski zarzut przyjęcia 60 tys. zł, a sąd zastosował wobec niego trzymiesięczny areszt. Po trzech tygodniach jednak zwolniono go do domu. Uznano, że dowody przeciwko niemu są zbyt słabe.

W 2013 r. prokuratura umorzyła całe postępowanie, nie kierując przeciwko Selderowi aktu oskarżenia. Śledczy uznali, że nie dopuścił się przestępstwa.

Dziś były rzecznik pogotowia jest wrakiem człowieka. Jeszcze w 2002 r. został zwolniony z pracy. Później próbował różnych zajęć. W 2009 r. postanowił otworzyć własny interes - dom spokojnej starości w miejscowości Miksztal koło Kutna. Wziął na ten cel kredyt, kupił zabytkowy pałacyk i szykował się na przyjęcie pierwszych pacjentów.

Ale znów na drodze stanęła mu "Gazeta Wyborcza". W maju 2009 r., tuż przed przed rozpoczęciem działalności, "GW" opublikowała artykuł: "Spokojna starość u łowcy skór". Rodziny pacjentów szybko zaczęły się wycofywać, a Selder został z ogromnym długiem. - Zostało ponad 3 mln zł do spłaty - mówi.

Dziś żyje w skrajnej nędzy. Dostaje 271 złotych zasiłku czasowego, mieszka u matki w dwupokojowym 38-metrowym mieszkaniu, komornik zabrał mu cały majątek i nie może znaleźć pracy. - Wysłałem ponad 300 CV - mówi. - Choć zostałem oczyszczony z zarzutów, przylgnęła do mnie łatka nadana przez "Wyborczą" - "Łowca skór" - stwierdza.

Uporczywe nękanie przez dziennikarzy "GW" doprowadziło go do poważnych kłopotów ze zdrowiem. - Biegły lekarz sądowy uznał, że mam nerwicę sytuacyjną związaną z długotrwałym stresem - tłumaczy Selder. - "Wyborcza" zniszczyła mi życie prywatne, zawodowe i zdrowie. Szykuję się do batalii sądowej z wydawcą tej gazety. Szukam prawnika, który nie boi się tego koncernu - dodaje.

Zobacz: Skandal w Mysłowicach. WANDALE zniszczyli mural upamiętniający Powstanie Warszawskie