W ciemnych okularach, bojówkach, koszuli w kratę i z plecakiem. W takim stroju jeden z najbardziej znanych dokumentalistów w Polsce, autor „Tylko nie mów nikomu” zmierzał do modnej, warszawskiej knajpki. Na miejscu paparazzi przyłapał go w towarzystwie tajemniczej brunetki. – To pani Krystyna Pytlakowska, dziennikarka magazynu „Viva!” robiła ze mną wywiad – wyjaśnił nam Sekielski.
Jak mówi dziennikarz, wydarzenia po premierze filmu, przerosły oczekiwania zarówno jego, jak i brata i producenta, Marka Sekielskiego. – Nie spodziewaliśmy się aż tylu odsłon w tak krótkim czasie – przyznaje dokumentalista. Do tej pory obraz widziało już 20,8 mln internautów na YouTube. Do tego trzeba doliczyć ponad 2 miliony, które obejrzały film w jednej ze stacji komercyjnych.
– Cieszę się z tego, bo jak każdy dokumentalista, chcę żeby film został obejrzany przez jak największą liczbę osób. Chcę, żeby o nim dyskutowano, żeby zmieniał rzeczywistość na lepsze. Jestem zadowolony – komentuje Tomasz Sekielski. W rozmowie z „Super Expressem” przyznaje, że stał się rozpoznawalny. – Wiele osób mnie rozpoznaje, chce sobie robić zdjęcia. To bardzo miłe i nie narzekam na to, ale kiedy się tropi tajne historie, informatorze powinni być anonimowi – mówi.
Czuje się pan celebrytą? – pytamy bez ogródek. – Nie mam czasu, żeby być celebrytą i fotografować się na ściankach. Celebryctwo mi nie grozi, jestem złym materiałem na celebrytę – odpowiada dziennikarz, który w swoim kolejnym dokumencie ma się zająć tematyką SKOK-ów.