Tomasz Pompowski: Obama nie przekonał Amerykanów

2010-09-13 14:45

Emocje, które wzbudza islam w USA, komentuje ze Stanów Tomasz Pompowski: Spalenie i bezczeszczenie Koranu podczas demonstracji w Stanach to wyraz szerszej niechęci do muzułmanów. Pokłosiem tego jest też wzrost popularności tezy dotyczącej prawdziwej wiary samego prezydenta USA.

Spalenie i bezczeszczenie Koranu podczas demonstracji w Stanach to wyraz szerszej niechęci do muzułmanów, która przez 9 lat od ataków terrorystycznych dokonanych w imię Allaha była w dużej mierze wyciszana. Pokłosiem tego jest też wzrost popularności tezy dotyczącej prawdziwej wiary samego prezydenta USA.

Poparcie przez Baracka Obamę budowy meczetu i centrum islamskiego nieopodal miejsca po wieżach World Trade Center wywołało w Stanach olbrzymie poruszenie. Nie było to najszczęśliwsze posunięcie, skoro jedynym politykiem, który poparł to przed nim, był współzałożyciel Hamasu Mahmoud al Zahara. Rodziny ofiar nie kryły oburzenia, publicyści pisali o braku wyczucia. Zaniepokojenie wyrazili też nowojorscy kongresmeni. Peter King na antenie Fox News podkreślił konieczność sprawdzenia sposobu i źródeł finansowania tej budowli. Pochwalił media za śledztwo w tej sprawie, przypominając, że inicjatorzy do dziś nie powiedzieli, kto finansuje budowę.

Emocje wokół islamu podkreśliły badania Pew Research. 18 proc. ankietowanych uznało, że Obama jest muzułmaninem. Tak było przed poparciem lokalizacji meczetu nieopodal miejsca ataków. W sierpniowych badaniach "Newsweeka" przekonanie, że islam jest religią prezydenta, wyraziło już 24 proc. Powodów braku wiary w zapewnienia o chrześcijańskiej wierze prezydenta jest jednak więcej niż sam meczet.

Ahmed Aboul Gheit, szef egipskiej dyplomacji, stwierdził na antenie Nile TV, że w rozmowie w cztery oczy Obama "przyznał, że wciąż jest muzułmaninem, synem i pasierbem muzułmanina i sympatyzuje z aspiracjami muzułmanów". Ani Biały Dom, ani MSZ Egiptu nie zdementowały tej informacji. Mediom przekazał ją Avi Lipkin, były rzecznik armii Izraela. W rozmowie z "Super Expressem" przypomniał, że Obama do 11. roku życia był wychowywany przez sunnitów w Indonezji. Radość z muzułmanina w Białym Domu wyrażali też radykałowie w mediach libijskich i saudyjskich.

Nie za bardzo pomógł Obamie dyrektor centrum islamskiego, imam Feisal Abdul Rauf. Ujawnił, że przemówienie prezydenta w Kairze miało swoje źródło w jego książce. W szóstym rozdziale o tytule: "Islam ma rację: w stronę nowej Kordoby nawiązując do czasów, gdy częścią zachodniego świata rządził islamski kalifat". Media zwróciły też uwagę na wizytę Obamy u króla Arabii Saudyjskiej. Dlaczego prezydent USA, kłaniając się, całuje króla w rękę? "To gest szacunku, podobny temu, jaki katolicy wyrażają papieżowi"- twierdzi Walid Shoebat, były terrorysta islamski.

Obama uczestniczył też w Marszu Miliona Mężczyzn zorganizowanym przez fanatycznego wyznawcę Allaha Louisa Farrakhana. Sąsiada Obamy, z którym utrzymywać miał zażyłe kontakty. Kiedy w kampanii wyborczej we wrześniu 2008 r. w wywiadzie dla telewizji ABC sam Obama stwierdził, że "McCain nie mówi o jego muzułmańskiej wierze", dziennikarz szybko poprawił go, mówiąc "wierze chrześcijańskiej".

Wątpliwości jednak pozostały...

Tomasz Pompowski

Publicysta mieszkający w USA