"Super Express": - Czy zakaz publicznych wypowiedzi nałożony przez zakon marianów na ks. Adama Bonieckiego nie jest pewną formą cenzury w Kościele?
Tomasz Terlikowski: - To nie jest żadna cenzura. Ks. Boniecki jest zakonnikiem, a to oznacza, że złożył śluby posłuszeństwa. Tym samym część swojej woli podporządkował władzy zakonnej. W momencie, w którym uznała ona, że jego działanie może być szkodliwe dla Kościoła, sieje w nim zamęt, to wtedy ma ona prawo interweniować.
- To nie jest zamykanie dyskusji?
- Rolą ks. Bonieckiego jako zakonnika nie jest wypowiadanie własnych opinii. On ma reprezentować stanowisko Kościoła. Najwyraźniej jego przełożeni uznali, że jego wystąpienia publiczne są bardziej nacechowane chęcią przypodobania się mediom niż służeniu Kościołowi. Stąd ich prośba - a nie cenzura - o zamilknięcie na pewien czas. Zresztą zapewne on sam jako generał tego zakonu kiedyś również takie kroki podejmował. Milczenie zawsze jest dobre dla przemyślenia pewnych rzeczy i nie wątpię, że ks. Boniecki także zastanowi się i zmieni swoje stanowisko.
- Np. w kwestii krzyża w Sejmie? Ostatnio w "Kropce nad i" nie bronił jego obecności w parlamencie.
- Ks. Boniecki już od pewnego czasu udzielał wypowiedzi, które były zaskakujące jak na księdza. Szokujące było dla mnie, gdy ksiądz bronił satanisty czy twierdził, że Palikot nie jest żadnym problemem w Sejmie. Zresztą już kilka lat temu, kiedy ks. Boniecki był redaktorem naczelnym "Tygodnika Powszechnego", ta gazeta przybrała bardzo dziwną linię. Kwestionowano tam przecież stanowisko Kościoła np. w kwestii antykoncepcji.
- "Tygodnik Powszechny" notabene wystąpił w obronie ks. Bonieckiego.
- To jest już pytanie do kurii krakowskiej, która jest współwłaścicielem tego czasopisma, czy tak powinna się zachowywać gazeta katolicka. Bo jeżeli za taką ma uchodzić "Tygodnik Powszechny", to powinna raczej bronić decyzji zakonu.
- Rozumiem, że uznaje pan obecność krzyża w polskim Sejmie za kwestię niepodlegającą dyskusji.
- Dyskutować o tym można, ale dlaczego jego obecność miałby podważać ksiądz. Zresztą ta kwestia nie budziła już od lat żadnych kontrowersji i wszyscy godzili się na taki stan rzeczy. I nie sądzę, by wystarczającym powodem do powrotu do tej dyskusji był interes polityczny ugrupowania pana Palikota.
- Czyli krzyż według pana powinien zostać w Sejmie?
- Nie widzę żadnych argumentów, które by miały negować jego obecność w polskim parlamencie.
- Rozdział państwa od Kościoła?
- W Austrii wiszą krzyże w sejmach i szkołach, podobnie w Bawarii. W Wielkiej Brytanii królowa jest głową Kościoła anglikańskiego. W Danii jest Kościół państwowy. Zresztą każde państwo skandynawskie ma wpisany krzyż we flagę. Czy to są przykłady naruszenia rozdziału państwa od Kościoła? Nie, i tym bardziej, gdy mówimy o Polsce, nie rozumiem, czemu mielibyśmy przyjmować skrajnie antyreligijny model francuski. To jest zupełnie nie do pogodzenia z Polską tradycją.
- Czyli jak Polak, to katolik, a jak Polska, to katolicyzm.
- O tym nie mówiłem. Mówiłem tylko o tym, że nasza państwowość ma korzenie w chrześcijaństwie i to jest fakt, który nie podlega dyskusji. Nie byłoby Polski, gdyby nie to, że przyjęliśmy chrzest i weszliśmy do rodziny państw z łacińską formą chrześcijaństwa. Nie byłoby Polski, gdyby nie ten silny symbol, którym jest krzyż, a który przypomina nam o naszych fundamentach, o naszej tożsamości narodowej i państwowej.
- Zdjęcie krzyża z sali posiedzeń Sejmu byłoby dla Pana zamachem na polskość?
- Zdjęcie krzyża to zamach na korzenie naszej państwowości. Nie ma innych fundamentów, na których może być budowana Polska. Po prostu brak innej przestrzeni symbolicznej, która byłaby wspólna dla wszystkich Polaków. Taką przestrzenią nie jest ani wulgarny antyklerykalizm Palikota, ani świński ryj.
- Może taką przestrzenią jest jednak "otwartość" księdza Bonieckiego?
- A z kim miałby dziś dyskutować? Z ludźmi Palikota? Oni nie chcą z nami dyskutować, ale zwalczać Kościół.
Tomasz P. Terlikowski
Publicysta. Redaktor naczelny portalu fronda.pl.