"Super Express": - Rok i trzy miesiące ograniczenia wolności dla twórcy portalu Antykomor.pl...
Prof. Tomasz Nałęcz: - Ta sprawa rozgrywa się poza prezydentem. Nie jest tu stroną, choć był celem niewybrednych żartów i ataków. I jeśli chce się w tej sprawie coś zmienić, to wszystkim posłom, którzy deklarują chęć umocnienia sfery wolności, chciałbym przypomnieć, że to parlament może zmienić prawo. Najwyraźniej w oparciu o materiał dowodowy sąd innego wyroku wydać nie mógł.
- Jeżeli to się uprawomocni, prezydent ułaskawi pana Frycza?
- Sam skazany zapowiedział, że nie zamierza zwracać się z takim wnioskiem. Prezydent Komorowski, w przeciwieństwie do wszystkich poprzedników, trzyma się zaś zdecydowanie reguły, że nie stosuje prawa łaski z własnej inicjatywy. Czeka na wnioski osób, których to dotyczy, a jeszcze bardziej na przewidziane ustawą opinie wymiaru sprawiedliwości w takich sprawach. W przypadku negatywnych opinii także jego decyzja jest negatywna.
- Po głośnej prowokacji "Gazety Polskiej Codziennie" mogą pojawić się głosy, że wyrok zapadł po to, by prezydent wspaniałomyślnie ułaskawił skazanego. Nie sam z siebie, ale np. na apel jakiegoś stowarzyszenia. Przecież wtedy nie odmówi...
- To prawda, mogą pojawić się różne domysły i jest to sytuacja dla prezydenta dyskomfortowa. Prezydent musi być jednak lojalny wobec ładu konstytucyjnego. Jego częścią są zaś niezawiśli sędziowie i obowiązujące prawo. Prezydent stoi też na straży wolności słowa, za której obronę siedział nawet w więzieniu w czasach PRL.
- Taki przelicznik "kiepskości" żartu na ponad rok ograniczenia wolności to nie jest jakaś radziecka przesada?
- Porównywanie do czasów dyktatury to jednak nadużycie. W krajach demokratycznych różnie jest to regulowane. Są kraje, które w żaden sposób nie ograniczają wolności słowa, jak USA. Nawet jak to im szkodzi, jak ten filmik o Mahomecie. W Europie bywa już różnie.
- Ale jaki sygnał daje ten wyrok?
- Że w Polsce dopuszcza się jednak prawne ograniczanie wolności słowa. Przypomnijmy, że z innego paragrafu, ale jednak z ograniczeniem wolności słowa została jakiś czas temu skazana pani Doda. I jakoś w sprawie tamtego wyroku wielu dziś protestujących milczało albo go popierało! Choć osobiście nie jestem entuzjastą ani wyroku w sprawie Antykomora, ani w sprawie Dody.
- Politycy PiS krytykujący sąd za Antykomora wyraźnie wstydzą się jednak sprawy bezdomnego, którego ścigano za obrażanie głowy państwa. Przypominają też, że dużo gorsze rzeczy pojawiające się w Internecie na temat Lecha Kaczyńskiego ścigane z urzędu nie były.
- Komentujący ten wyrok nie znają materiału dowodowego. Niewykluczone, że były dowody, na podstawie których nie można było tej osoby nie skazać! Nie chodziło tylko o obronę dobrego imienia prezydenta, choć to też bardziej skomplikowane. Tam była gra, w której do prezydenta się strzelało! Mamy na świecie sytuacje, w których służby lekceważyły takie rzeczy i dziś plują sobie w brodę.
- Tak, ale jest wiele gier polegających na strzelaniu do ludzi i nikt nie skazywał autorów za podżeganie do ludobójstwa...
- Czym innym jest zabawa w anonimową wojnę, a czym innym gra w strzelanie do urzędującego Prezydenta RP. Sam prezydent ma zresztą absolutnie dystans do takich wypowiedzi i wcale nie jest wielbicielem prawa, które z urzędu chroni jego dobre imię.
Prof. Tomasz Nałęcz
Historyk, minister w Kancelarii Prezydenta RP